poniedziałek, 4 marca 2013

Nikt nie ma prawa pytać mnie czy biorę leki.


          Jestem osobą lecząca się psychiatrycznie, chorującą psychicznie- jak zwał, tak zwał, nie dbam o nazewnictwo. Od lat dojrzałych towarzyszy mi świadomość, że choroba może powrócić. Bardzo ważny jest relaks i dbałość o zdrowe emocje. Ciągle mam na uwadze, żeby nie zadawać sobie kłamu i żyć w zgodzie ze sobą. To daje poczucie zdrowia i pogody. Czasami jest tak, że trzeba zmierzyć się z rzeczywistością, z problemem, z ludźmi i ich punktem widzenia. Nie jest łatwo bronić swojego zdania, jeśli całe życie szło się drogą ustępstw i źle pojętej pokory. Wypowiedzenie własnego zdania jest wówczas trudne i ja się tego właśnie uczę. Przeżywam ciężkie chwile, bo walczę z utartym sposobem myślenia, a wiem, że bronić się trzeba. To jest moim zdaniem właśnie dbałość o siebie. Zależności w jakie popadamy, a zwłaszcza te emocjonalne, przykrywają jasność patrzenia na sprawy i stajemy się wówczas łatwym łupem dla bardziej przebojowych, którzy nie „certolą się”, by walczyć o swoje, słusznie czy nie słusznie.
   Często spotykam się z zapytaniem czy biorę leki. Przepraszam, ale to jest moja sprawa i nic nikomu do tego. Nie ma prawa pytać nikt, oprócz lekarza prowadzącego. Jest to jedyna osoba, która mnie może o to zapytać. Wścibskość innych czy wynika z troski? Raczej z tego pierwszego. Czy ja pytam, czy ktoś bierze leki na cukrzycę czy nadciśnienie? Nie. Zachowanie prywatności w chorobie psychicznej jest bardzo trudne. Wciąż funkcjonuje przekonanie, że takie osoby wymagają stałego nadzoru różnych instytucji czy osób prywatnych. Osoba chorująca psychicznie nie może sama wychowywać dziecka- nadzór, nie może wziąć ślubu z drugą osobą lecząca się- musi być rozprawa sądowa, nie może wyjechać do uzdrowiska, chyba, że prywatnie. To są paradoksy. Dlaczego my chorujący psychicznie musimy mieć tyle kontroli? Ja rozumiem, że bywają osoby wymagające szczególnej troski i to jest zrozumiałe, że przebywają w ośrodkach, gdzie taką pomoc uzyskają, ale wiele osób żyje normalnie, dnia każdego, pracuje i nadzoru nie potrzebują, bo same dbają o siebie.  
   To przekonanie, że jesteśmy niebezpieczni jest irytujące. Kiedyś spotkałam się z określeniem:” Zabiła, bo była chora psychicznie” i takie stereotypy wciąż pokutują. Oburzyłam się oczywiście na to określenie. Niestety w mediach nagłaśnia się sprawy chorujących psychicznie, ale od tej najgorszej strony, a rzadko mówi się o tych pozytywnych sposobach działania. I Zawsze będę bronić osób leczących się, bo jest ich bardzo dużo, a które żyją w cieniu nawet samych siebie, byle tylko nie wydało się, że się leczą, czyli po mojemu- łykają leki, by żyć i żyć.

                                                                                                                                         Belka 

3 komentarze:

  1. Bardzo dobre spostrzezenia.Otoz Ja pochodze z rodziny w ktorej wystepuje podatnosc na choroby ukladu nerwowego.Mam chora na schizofrenie paranoidalna ciocie -Teresa -do konca zycia musi przebywac w szpitalu psychiatryczntm nie ma poczucia choroby.Bedac sama nie kontroluje siebie ,nie bierze lekow i choroba powraca.Dzieki Bogu ze mioja matka jeszcze za swojego zycia zalatwila jej miejsce-latwo nie bylo.Tym samym odciazyla nas -swoje dzieci .Ale los nie jest laskawy dla tej rodziny .Po smierci Matki Ja przejelam opieke nad moja siostra Dorota -zespol Downa.Majac tak straszne przejscia sama zapadlam na depresje -lecze ja od 15 lat z powodzeniem.Ale to nie koniec dramatu po ukonczeniu studiow na stwardnienie rozsiane zachorowala moja kuzynka .Jej stan jest juz bardzo zly.Przebywa takze w specjalistycznym osrodku ,bowiem potrzebuje ciaglej opieki.To tyle ze strony Matki .Ale depresje tez pojawily sie u moich kuzynek ze strony ojca.Wiec rozstrzal jest bardzo duzy .Mam 2 doroslych synow .Andrzej 33l ozenil sie i pomimo moich przestrug oczekuja wraz z synowa dziecka.Strasznie sie boje zeby to paskudzctwo ze ujawnilo sie u wnuczki-Wlasnie wnuczke bede miala.Stany depresyjne sama bardzo dobrze znam -ta niemoc to wewnetrzne cierpienie ,bol egzystencjalny.Mija depresja na szczescie nie ma glebokego przebiegu ,raczej umiarkowany stopien.Ciagle sie pilnuje ,i ten strach ze sie wyda-ze jestem tak slaba i krucha w sobieze kiedy zycie powala Mnie na kolana to tylko silne dawki lekow sa w stanie utrzymac Mnie w pionie .Tak sie boje o przyszlosc moich synow i wnukow.Wydaje Mi sie iz kobieta latwiej akceptuje ta no niestety ,ale niepelnosprawnosc umyslowa,kiedy siada uklad nerwowy -slabosc ukladu -niz mezczyzna.Im zapewne trudniej .Pozdrawiam Eluta

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że napisałaś do nas. Osób chorujących psychicznie jest całe mnóstwo. Nie martw sie o syna. Nie zawsze choroba psychiczna jest dziedziczna. Dziedziczy sie jedynie skłonność do nadwrażliwości, co przy trudach życia, jakie serwuje nam współczesny świat, istnieje mozliwość zachorowania. Nie martw się, jeśli syn zdecydował sie z zoną na dziecko, to z pewnością wie co robi. Z resztą wszystko dzieje się po coś. Nie ma tak, że los nas pokarał chorobami. Ważne jest jak sobie z nimi radzimy. Choroba nerwowa czy psychiczna to nie tragedia, z tym można żyć, jedyne co to świadomość samego siebie. Ona pozwala na spokój w sobie. belka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja synowa poznanianka ,jest bardzo religijna i wierzaca osoba.Jest tez bardzo dobrze wyksztalcona -inz chemik.Wiem co to znaczy chemia sama jestem po Liceum Zawodowym Chemicznym.Synma tylko licencjat i to z zarzadzania i marketinu -na te czasy marne wyksztalcenie.Ale ulozony jest dobrze.Maja wpojone ze zartosci nie sa ani proste ,ani tanie jeszcze trudniej przelozyc je na wybory ,a juz bardzo trudno wytrwac.Zreszta cale ich dziecinstwo czuwalam nad nimi.Wiedza jak sie obronic-bo przeciez stan posiadania kasy ,wiedzy jest tylko jednym z elementow stanowiacych o wartosci czlowieka ,ale nie przesadza o niejTakze bede czekac co czas przyniesie .Pozdrawiam Ela

    OdpowiedzUsuń

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)