niedziela, 29 września 2013

Świadomość Bólu


Nieoficjalnie mówi, się że co dziesiąta osoba w Polsce ma depresję, ale czy co dziesiąta osoba wie, co znaczy cierpieć z powodu depresji ?

I co się kryje pod słowem depresja? Jest mnóstwo pozycji dotyczących czwartego najgroźniejszego problemu zdrowotnego na świecie, opisującego go z punktu widzenia medycyny. 
Przedstawię Wam inny punkt depresji, a raczej ból, który towarzyszy mi przez większość mojego życia, choć nie byłam jego świadoma.  
Przechodząc przez kolejne terapie dostrzegałam coraz więcej i więcej, bardziej świadomie patrzyłam na siebie. Zaglądałam w głąb swojego wewnętrznego świata, który przerażał mnie, którego się bałam. 

Świadomość myśli była dla mnie zagadką. Myślałam, że to, iż mój umysł jest zaśmiecony tysiącami myśli w jednej krótkiej chwili - jest czymś "normalnym" . Okazało się jednak, że mój umysł możne odpocząć od nawałnicy myśli. Ta "Myśl" stała się faktem że można odpocząć i faktem teraz jest, że odpoczywam. Nadmienię dla nie wtajemniczonych, iż jedną z przyczyn i/lub objawów jest poczucie ciągłego zmęczenia. Objawy które łączą się z ciągłym "myśleniem" to właśnie zmęczenie
i zaburzenia snu. Wiąże się z tym kolejny objaw- irytacja. Jesteśmy zmęczeni, to zaczynamy się irytować denerwować. Wszystko wiąże się w swoisty łańcuszek.Zaczyna się od niewinnej myśli, która nakręca cały ten mechanizm. W którymś momencie znajdujemy się w środku tego koła, z którego bardzo ciężko się wydostać. Części z Nas nie udaje się, co do prowadza do takich oto statystyk - "Każdego roku na świecie około 500 tys. osób umiera z własnej woli, w Europie rocznie dochodzi do 200 tys. prób samobójczych, a w Polsce ta liczba wynosi 6 tys. w ciągu roku. Według badań specjalistów oraz statystyk w ponad 80% potencjalne ofiary samobójstw uprzedzają o swoich zamiarach lekarzy lub bliskich. Pozostałe 20% niestety nie dzieli się ze swoim problemem z innymi."
(Źródło: http://www.mowimyjak.pl/
Są wśród ludzi tacy którzy uważają iż myśli samobójcze są wynikiem egoizmu. Czy tak jest? Czy osoba dotknięta depresją myśli tylko o sobie? I czy w ogóle myśli tymi kategoriami? Podejrzewam, że tyle ile ludzi, tyle myśli.
Z własnego doświadczania wiem, że z objawami depresji wiąże się silny ból wewnętrzny, który nie jest możliwy do opisania. Mając świadomość i pewnym sensie kontrolę nad swoimi myślami, dolegliwościami (objawami) ból jest również bardziej świadomy.  
Przestajemy się doszukiwać innych chorób. W moim przypadku, Świadomość bólu jest bardzo duża, to wymaga wielu godzin pracy nie tylko z terapeutą, ale przede wszystkim pracy nad samym sobą. Świadomość bólu powoduje szybsze załagodzenie go. To jest tak, gdy wiesz, że boli Cię głowa bierzesz tabletkę na ból głowy, a nie tabletkę na ból brzucha. 
Wiem, że dla wielu z Was ból czasem jest nie do zniesienia, a świadomość, że on wraca jest destrukcyjna. Powiem tak owszem, ale ten ból z czasem zamieni się na poczucie, że jesteście w stanie przetrwać, i że stajecie się mocniejsi i bardziej doświadczeni w swoim problemie. Możecie być wówczas dumni, że się nie poddajecie. Świadomość jest również lekarstwem na ten ból.Zdaję sobie sprawę z tego, że takie myślenie, gdy jesteście w stanie chorobowym nie funkcjonuje, będziecie oburzać się czytając ten tekst, że łatwo mi mówić, bo nie wiesz, co my czujemy. Wiem co czujecie, ponieważ również to przechodzę, Świadomie piszę w czasie teraźniejszym bo moim zdaniem praca nad tym, by objawów było jak najmniej, trwać będzie jeszcze długo. Pamiętam słowa mojej pani Dr. która, gdy 2 lata temu kończyłam terapię grupową i żegnałam się z nią powiedziała mi -" Pani Karolino to dopiero początek drogi ... " Powiem Wam, że tak owszem droga jest długa, ale na końcu tej drogi czeka na nas nagroda : "Życie w pełnej świadomości i uważności na nasze życie". Trzymam za Was kciuki i myślami jestem z każdym z Was - bo jestem świadoma Waszego (swojego) bólu. 

                                                                                                                                  Karolina F. 

„Wracając z Działki”

fot. Karolina Fechner
A tak sobie wracałam z działki. Szarawo... słońce już zaszło
i robił się mrok... Buty utytłane w błocie, ponieważ ziemia mokra. I tak sobie szłam, niosąc worek z warzywami na plecach. Ach, nie martwcie się, niezbyt duży... niezbyt ciężki... Idę i tupię nogami, aby błoto z nich strząsnąć, a tu widzę idzie sobie jakiś mężczyzna z rowerem.
-To jeszcze Pani pamięta, jak to buty się otrząsa z błota, bo kiedyś to tak się robiło. Na przykład ze śniegu tak się otrząsało buty, tak się nimi stukało, jak Pani to robi.
Zrównałam do niego kroku i idę, a nieznajomy mi tłumaczy, jak to buty się otrząsało.
-A, wracam od znajomej. Dała mi ciastek, chleba i takich różności, że przetrwam ze dwa dni. Byłem u niej pożyczyć dwadzieścia złotych, bo wie Pani, za tysiąc sto, to kto przeżyje. Porobi się opłaty i już na życie nie wystarcza. A ja sam wszystko sobie robię, gotuję, sprzątam. Wszystko sam, ale niektórych rzeczy nauczyła mnie mama.
-Mamy są potrzebne- wtrąciłam.
-Ach, wie Pani, wszystkiego sam się nauczyłem, a teraz śliwki sobie zrobiłem. W słoiki, zagotowałem i już będzie na trochę. A co Pani tam niesie w tym worku? Pokrzywy?
Uśmiechnęłam się.
-Nie, seler i inne warzywa.
-Acha... A wie Pani jaki jest dobry sok z naci selera?
-Wiem.
-Moja znajoma mnie poczęstowała. Zgniotła nać, dała do sokowirówki i aż jedną szklankę mi dała. Bardzo dobre to było. Bo wie Pani, ja nie narzekam, ja żyję, a moi koledzy? Było ich piętnastu, zostało pięciu. Prawie wszyscy zmarli, a ja żyję. Teraz to tylko chemia, wszędzie chemia, dlatego ludzie tak umierają. Na cmentarzu pełno młodych ludzi leży. A ja żyję.
Zrozumiałam, że ceni sobie życie i w ten sposób wyraża chwałę.
fot. Karolina Fechner
-Bo wie Pani, jakby nie było chemii, to dłużej żylibyśmy. Moja znajoma z mniaturowych pomidorów zrobiła przetwory. Ale to dobre. Jak taki człowiek głodny, to wie co dobre. Najgorzej jest przetrwać, jak już tak dwa dni nie ma co jeść i dostanie taką paczkę, jak ja, to idzie przetrwać. Bo ja też niosę reklamówkę, z jedzeniem- powiedział z dumą- Pani też ciężko nieść- stwierdził.
-Nie narzekam
-Bo wie Pani, wszystko nam zabierają, nic nie dają, państwo nam wszystko zabiera, nie ma za co żyć.
Poczułam, że wchodzimy w etap narzekania na system.
-Ach, co tu mówić o smutkach- zwróciłam się do nieznajomego i chciałam dalej pociągnąć swoją myśl, ale przewał mi.
-Bo tak jest, życie jest smutne. O, ja tutaj idę-
i skręcił w lewo, zniknął.
Tak to szybko się stało, że nie zdążyłam zareagować. Chciałam mu podarować seler, czy pora, może cukinię, ale zniknął. Poszłam swoją drogą.

.

                                                                                                Elzbieta  Żłobicka 

"W Cichości"


środa, 25 września 2013

Kilka pytań dotyczących Myśli...

-Czym jest myśl?
-Czy myśl jest fizyczną istotą? 
-Dlaczego na jednej myśli zatrzymujemy się dłużej? 
-Dlaczego inne puszczamy mimo woli? 
-Czy wszystkie myśli sobie uświadamiamy? 
-Co dzieje się z Istotą Człowieka, gdy zbyt dużo myślimy? 
-Czy powinniśmy myśleć, czy czuć? 
-Co jest ważniejsze? 
-Gdy pozwolimy sobie na czucie, czy dalej myślimy?
Nie jestem ani filozofem, ani psychologiem. Zwykła, przeciętna kobieta, która myśli na temat myśli. Nie odpowiem na te wszystkie pytania, na dzień dzisiejszy niewiele wiem na temat myśli. Przekonuję się, że myśli nie są mną, nie są moim istnieniem, ponieważ myśli płyną. Jedna myśl rodzi następną. Myśl rodzi myśl. Czucie rodzi czucie. Co jest moją istotą, co jest istotą człowieka? Kim jestem, czym jestem? Do czego dążę i czego chcę? Ogólnie uważam się za osobę, istotę szczęśliwą, a przecież każdy człowiek chce być... szczęśliwym. Kiedyś użyłam określenia, że szczęścia trzeba szukać w sobie a nie szukać osoby, która Ci to szczęście da. Jestem przekonana, że szczęście jest w nas samych, a szukamy go poza sobą. Szukamy go w rzeczach materialnych i niematerialnych, tymczasem nie uświadamiamy sobie, że jesteśmy szczęściarzami, bo jesteśmy jego posiadaczami od samego poczęcia. Dlaczego dzieci nie znają pojęcia szczęścia? Bo są szczęściem samym w sobie. Pomijam kwestię trudnych sytuacji, w które są uwikłane dzieci. Poprzez dziwne, różne, proste i skomplikowane sytuacje życiowe nawarstwiają się myśli. O jednych pamiętamy, inne puszczamy w niepamięć. Tak to już jest. Ale skoro myśli przepływają w nas jak strumień wody przez koryto rzeki, to po co przywiązywać się do myśli? One i tak przepłyną. Gdy męczy nas jakaś myśl, co z nią zrobić? Sądzę, że trzeba jej pozwolić przepłynąć. Czyż nie da to nam spokoju. Czyż nie uspokoi, nie ukoi bólu z jakim czasami wiążą się myśli? Czyż sami nie będziemy spokojniejsi? Jeśli uznamy, że jesteśmy skalnym korytem rzeki, a myśli wodą przepływającą w nas, to czy nie jest łatwiej BYĆ? Zadaję sobie te wszystkie pytania i utwierdzam w przekonaniu, że nie jestem Myślą. Rodzi się we mnie bunt, bo jak to? To znaczy, że nie powinniśmy myśleć? Ale po co się dręczyć tym czy myślimy czy nie? I tak przecież Myśl stale nam towarzyszy. Zastanawiam się co z osobami, które mówią: nie pomyślałam. Pomyślałam, tylko nie na dany temat, nie w kwestii, której dotyczył problem. Dlatego trzeba uważnie używać słów, by potem nie padło:” nie pomyślałam”. Gdy tak przyglądam się swoim myślom, zwłaszcza gdy dziergam, to wiem jak swobodnie myśli płyną, spowalniają swoje tempo, nie bolą. Dla mnie ta czynność, to swego rodzaju medytacja. Dlatego, by poczuć przyjemność bycia ze sobą, zabieram się do dziergania.
                                                                                 Pozdrawiam Serdecznie: Elżbieta Żłobicka.

Marek Dyjak: " Zabiłem Marka Dyjaka"

Źródło : http://dziendobry.tvn.pl


Wokalista o niesamowitym głosie. Bard uwielbiany przez publiczność. Kiedyś chciał popełnić samobójstwo. Pomimo, że lekarze stwierdzili zgon - jego serce wznowiło pracę. Był bezdomny, był alkoholikiem, chorował na depresję. Czy uratowała go do muzyka? Jak wyglądała jego walka z chorobą?



Marek Dyjak - Nie będziesz



poniedziałek, 23 września 2013

"Uważaj, bo lata z nożem"


Dzisiaj dzień pełen wrażeń. Ważny dzień. Nie chciało mi się iść do pracy, ponieważ moje zmęczenie sięgnęło zenitu. Płakać mi się chciało i jak mała dziewczynka, której rodzice każą sprzątać pokój, buntuje się, tupie nóżkami i płacze, że nie chce- tak ja chciałam się zachować. Poszłam i dobrze, że poszłam, bo uwielbiam pracować. A moja praca tym bardziej satysfakcjonująca, im bardziej publiczność rozbawiona, bądź wzruszona. I nie zawiodłam ani siebie, ani publiczności. Miło. A potem bankiet, a na bankiecie dowiedziałam się, że koleżanki nie mające pojęcia o chorowaniu psychicznym, boją się mnie, że niby mogę zamordować w nocy, na przykład w czasie wyjazdu służbowego. Ależ trzeba mieć wyobraźnię, bądź kompletną niewiedzę. Biorąc pod uwagę zawód, podejrzewam wyobraźnię... Czy aby na pewno? Nie, nie, to kompletna niewiedza i raczej brak wyobraźni. Niestety w większości społeczeństwa tkwi przekonanie autorytatywne, że chorujący psychicznie to mordercy, wykolejeńcy i degeneraci. Niewiele osób zna problem, niewiele osób chce poznać problem, niewiele osób kusi się na poznanie problemu. Kto ma problem? Chorujący czy zdrowy? Ograniczenie osób tak zwanych zdrowych, z jakim się spotykam jako osoba chorująca, poraża mnie. Popłakałam się, jak nie zwykłam ronić łez, tak teraz się popłakałam. Ale przyszłam do domu. Opowiedziałam sytuację mojej córce i ta wybuchnęła śmiechem. Wpierw otworzyła buzię z wrażenia, potem tak szczerze się roześmiała, że zgłupiałam. Powiedziała:” Dobrze mamo, niech się Ciebie boją. Widzisz jesteś postrachem swoich koleżanek. Niech uważają, bo latasz z nożem po nocach.” A ja na to:” Tak, z kozikiem do strugania drewna.” I tak się śmiałyśmy, że brzuchy nas rozbolały od szczerego śmiechu.

Dlaczego o tym piszę? Otóż, dobrze, że powstało stowarzyszenie Mój Duch Przyjazny. 
Na powyższym przykładzie widać jak ogromna jest potrzeba mówienia o problemach osób chorujących psychicznie, bądź z zaburzeniami psychicznymi. Środowisko w jakim żyjemy boi się takich ludzi. Dlaczego? To kompletna niewiedza i to trzeba zmienić. I My, poprzez kulturę i sztukę szeroko pojętą, będziemy to zmieniać. Trzeba, aby świadomość ludzi się zmieniła. Wiem, że to tak, jak rozbijanie głową skały, ale jak się znajdzie odpowiednie metody, to tę skałę skruszymy. W końcu jest nas „trochę”, ale to zawsze więcej niż jedna osoba, a że każdy w stowarzyszeniu to indywidualność to sposobów na rozkruszenie skały całe mnóstwo.
                                                                                                 Pozdrawiam. Elżbieta Żłobicka.




czwartek, 19 września 2013

Pierwszy wywiad Pani Prezes ;)

Zapraszamy do Słuchania : 





ROZMOWA - KLIKNIJ

namawiam do polubień ;)
















Witajcie.
Pamiętam, jak podczas ostatnich dziesięciu lat, w moim życiu spotykały mnie sytuacje, których nie potrafiłam znieść, bolały, a ponieważ dotyczyły sfer w których" normalny, zdrowy" człowiek, w ogóle się nie odnajduje, wstydziłam się tego, ukrywałam, tuszowałam łzy, chowałam badania lekarskie etc.. etc..Bałam się wybaczcie kolokwializm "nagonki" kościoła, i znajomych, nawet rodziny. Teraz, gdy emocje , smutek, żal, opadły, lub opadają, kiedy już jestem pogodzona z faktami, np o tym, że nigdy już nie urodzę dziecka i jedyna metoda dla mnie to in vitro, widzę, jak ważne jednak jest mówienie i łamanie stereotypów, bo przecież różne nieszczęścia osobiste dotykają nas wszystkich. Różnica polega tylko na tym, że te nieszczęścia są dla każdego inne, różne, i brakuje nam wyrozumiałości.Łatwo nam przychodzi osądzanie, kpienie- kpiny i szyderstwa wprost nienawidzę, - a gdy spotyka nas coś złego, chowamy się, ukrywamy, ... no tak w końcu sami tworzymy ŚWIAT IDEALNY...
Podobnie było z moją depresją, wstyd się przyznać przed samym sobą, a cóż dopiero przed innymi. Moja ukochana Szkoła, dzięki której poznaję techniki wspierania osób z różnymi zaburzeniami, Mój Duch Przyjazny, który uprzytomnił mi wręcz,że są inni  którzy mają podobnie jak ja...który pokazał mi ludzi, niemal na tacy podając, którzy chcą, potrafią, wiedzą jak, i mają wiele serca, aby pomagać, łamać właśnie te stereotypy, i pomagają otworzyć oczy na problemy społeczne, akurat tutaj generalnie chodzi o zdrowie psychiczne. Które jak wiemy z różnych źródeł, zaczyna szwankować w coraz szerszych kręgach. Niestety.
Dzięki Mojemu Duchowi Przyjaznemu, zaczęłam przełamywać swoje własne bariery
(zaczęłam do nich pisać, pisać dla siebie, mówić o nich, staję się bardziej otwarta i przestaję się wstydzić...),i O DZIWO- nic złego mi się nie stało z tego powodu.Wręcz przeciwnie- poczułam w sobie siłę,odwagę, chęć, radość, i może pewien rodzaj spełnienia? (...) A więc nie tylko łamią stereotypy środowiskowe, ale i pomagają ludziom z doświadczeniem "choroby psychicznej", uzależnień, czy innych, bo warto pomagać, warto chcieć, i warto się NIE WSTYDZIĆ.
Jestem zachłyśnięta działalnością Mojego Ducha Przyjaznego, cieszy mnie ogromnie ich sukces, choćby tutaj w wirtualnym świecie, gdzie mają tak wiele wejść, co świadczy o zainteresowaniu, o potrzebie takiej strony, Takiego Stowarzyszenia. Więc gorąco namawiam, nie bójmy się, pomagać, choćby polubieniem na Facebooku ( tam niestety jest nieprawdopodobnie mało polubień, w stosunku do wejść na Bloga) nie bójmy się, wklejać linki, mówmy, wspierajmy słowem, przekazujmy sobie informację  o MDP., piszmy  do nich- ZAWSZE MOŻNA ANONIMOWO.Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że udostępniając coś, inny ktoś, może zajrzeć, poczytać, i uzna że to dla niego, że to wspaniale, że odkrył taką stronę, Takie Stowarzyszenie. Że znalazł miejsce, które " wydobędzie jego wewnętrzne  słońce" na zewnątrz:))
Z uśmiechem pozdrawiam:)

                                                                                                    Agnieszka Andrzejczak   

mojduchprzyjazny@gmail.com
                                                                                                                         

środa, 18 września 2013

Piątek Trzynastego

Spędziliśmy z państwem bardzo "szczęśliwy piątek trzynastego" 


Autorski Wieczór Aforyzmów Sławomira Kuligowskiego
w Klubie Artysty 


rozpoczął się od krótkiego przemówienia Karoliny Fechner 
( Prezes Stowarzyszenia  "Mój Duch Przyjazny"). 




Agata Górska wprowadziła nas w ciepły nastrój. 
Magia gitary nas zaczarowała. 
Głos Agaty docierał do każdego zakątka naszej duszy.




Sławek powodował uśmiech na twarzy, czasem zadumę ...




































































Duet Agata - Sławek zachwycił i wzruszył...
nawet tych najmłodszych ;) 


Serdecznie dziękujemy Radiu Opole , które towarzyszyło nam cały wieczór . Szczególne podziękowania za profesjonalizm i ciepło którym otaczacie "Mojego Ducha Przyjaznego". 



PODZIĘKOWANIA KIERUJEMY DO NASZEGO PRZYJACIELA 
ANDRZEJA MIKOSZY, KTÓRY NAS ZAWSZE RATUJE Z OPAŁÓW "SPRZĘTOWYCH" ;) 




Odwiedzili nas goście z Wrocławia i Łodzi :) 


Agnieszka z Wrocławia Napisała:


W Klubie Artysty
Odbył się wieczór uroczysty
Sławka spotkanie autorskie
rozbawiło
ale i do refleksji skusiło.
Agaty granie
wzruszenie gościom
posyłało,
a śpiew głosem pięknym
aforyzmy po klubie kołysał
i uroku chwili dodał.
A wszystko to
w klimacie artystycznym
się spotkało
i gościom niecierpliwość
na następne spotkanie
do torebek spakowało.
Każdy wyszedł zadowolony
i Karolinie w podziękowaniu
za organizację
składał pokłony.
(Agnieszka A.) 

DZIĘKUJEMY SERDECZNIE I DO ZOBACZENIA
  WKRÓTCE 







wtorek, 17 września 2013

poniedziałek, 16 września 2013

Fragment wieczoru Sławka i Agaty


O wychodzeniu z depresji jako o wychodzeniu z uzależnienia


Rzuciłam , leki, oczywiście nie nagle, z terapii indywidualnej zrezygnowałam, bo psycholog ziewał i sprawdzał co chwilę godzinę na swoim zegarku, i zadawał pytania, które już sama sobie zadawałam wiele razy. Czyli nic mi to nie pomogło, Nie miałam szczęścia do terapii. Terapia farmakologiczna pomogła mi na tyle, że przejrzałam... zrozumiałam, wstałam na własne nogi, choć chwiejące ale wstałam. Teraz kiedy mam coraz więcej dni, radosnych, kiedy coraz więcej dni świeci słońcem, moim wewnętrznym, kiedy już nie spuszczam kurtyny ciemności, czuję się na tyle dobrze, aby przejść się równoważnią i nie spaść...
Nie jestem psychologiem, ani terapeutą od nieuzależnień, z oczywistych powodów przeczytałam mnóstwo różnych publikacji i książek, na temat depresji, jej przyczyn i tego jak sobie pomóc.

Ogarniająca beznadziejność, bezsensowność, brak jakiejkolwiek woli, chęć schowania się gdzieś głęboko, brak zainteresowania tym co wcześniej było ważne, lekceważenie bodźców, negatywne podejście do wszystkiego, brak poczucia wiary w siebie, niska samoocena, etc... itd... w pewnym momencie stały się nieznośną tendencją do przyjmowania postawy ofiary, obwiniania wszystkich za wszystko, ogromna podejrzliwość, jednocześnie naiwność, nagły zapał, za chwilę wycofanie,to wszystko zmieniło się w rozpaczliwe poszukiwanie kogoś, kto pomoże. Wiara w cudze obietnice, potem rozczarowania, zachowania niczym" tonący brzytwy się chwyta" wszystko to zmierzało do totalnego upadku. Do mojego upadku. Utrata szacunku do własnej osoby, gniew, żal, i bezradność, bo wiedziałam że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam co, powodowały błądzenie po omacku. To było straszne.Takie powolne osuwanie się ... na koniec życia, na...
Dobrze, że podjęłam walkę o siebie, dzięki sprawdzonym przyjaciołom, dzięki nowo poznanym przyjaciołom, książkom, itd.
Każdy z Was, z tych którzy palili, i zostali przyłapani kiedyś przez rodzica na paleniu, i dostali tę tak kontrowersyjną karę, aby wypalić całą paczkę jeden po drugim wiedzą, jak to może wywołać torsje. Tak się czułam, gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem uzależniona od moich czarnych myśli.Gdy zdałam sobie sprawę, jak łatwo wpadam w tą sieć, jak łatwo wchodzę w negatywne myśli, złe, niedobre, niszczące, zrobiło mi się nagle bardzo niedobrze, dosłownie dostałam mdłości. Już nie pamiętam dokładnie, kto mi pomógł to zrozumieć i w jaki sposób. Z pewnością, między innymi była to książka, o której już kiedyś wspominałam. Moja walka z uporczywymi myślami, ze złym nastrojem, panicznym niemal smutkiem, zaczęła polegać, na eliminowaniu tych myśli, i smutku. Myślałam sobie, ej.. znowu to robisz, nie poddawaj się, ty rządzisz swoją głową, nie te myśli. One są nieprawdą. Nie są rzeczywistością. Bądź realna. Zatrzymaj się, zobacz teraz co jest w tej chwili prawdziwe. Czy nie tak walczy się na różnych etapach wychodzenia z uzależnień? Siła woli jest potrzebna do tego, trzeba chcieć. Zaczniesz chcieć, gdy zrozumiesz całym sobą, że to Ci szkodzi. Walka z objadaniem się? Pokonaj się nie łataj dziur emocjonalnych kolejnym ptysiem( to też mam za sobą, i kilkadziesiąt kilo więcej...) Czy alkoholik nie musi spaść na dno, nie musi poczuć,  tego dna, obrzydzenia do samego siebie, żeby zrozumiał i prawdziwe zachciał?
Być może samobójcom zabrakło jakiegoś bodźca, czegoś co zawróciłoby ich z drogi, ... nie wiem, nie wiem też czy w alkoholizmie tak to wygląda, , ale chyba tak.
Ja znienawidziłam swoje drugie ja, które przyzwyczajone było do ciemności, bo tak było lepiej przeżywając strach, cierpienia, ból fizyczny, i zwykłe przemęczenie, brak porozumienia w rodzinie. Zaczyna wygrywać to Ja, które zobaczyło słońce i chce je widywać, widzieć  kąpać się w nim. Ja, które chce z cierpienia czerpać siłę- Życie takiej jest że się czasem cierpi. Wciąż chodzę po wspomnianej równoważni... w śliskich pantofelkach. Spadam, jeszcze spadam.Nie boję się już próbować. To znaczy boję się, ale nie rezygnuję. Ale ciepło tego co na górze każe mi się wygramolić z dołu. Myśl i smutek powracają, odpycham je jak muchę końską. Myśli i smutek czasem kuszą, usiądź, nic i tak się już nie wydarzy, wszystko jest źle, jesteś do niczego, życie jest nic nie warte... tu jest bezpieczniej, nic nie musisz robić, uśmierzymy ból, schowamy się, przestaniemy czuć... Przyznaje rację, no tak... i potem znowu te torsje... " detoks" wywalanie z siebie gniewu, smutku, ale to już jest uwalnianie się, z dużą ulgą, wiem, że mi to pomaga, muszę się wykrzyczeć, wybiegać, wypłakać, zrzucić ten balast, zrobić wokół siebie miejsce, skupić się, że teraz w tej chwili jest dobrze... dbać o te chwile.W końcu przestanie mnie to nękać. Mam nadzieję, że będę mogła przestać być czujną.Albo może o to właśnie w tym chodzi? Alkoholik świadomie nie pije, odmawia, pilnuje się, jest na baczności, ale jest i dumny, cieszy się bo widzi trzeźwo każdą chwilę, ktoś kto rzucił papierosy, czuje, że jego życie przestało być zadymione, ktoś kto przestał się objadać, też się pilnuje, ale czuje ulgę jest sprawniejszy, też jest dumny.Narkoman, który przezwyciężył głód i swoją słabość, jest szczęśliwy, że ktoś mu pomógł dostrzec inną, lepszą stronę życia.  Może moja czujność, to nagroda, za rzeczywiste życie? :)Czujność staje się podziękowaniem za życie, za możliwość przezywania chwili? Za możliwość wyboru? za możliwość... chęci... do życia:) Kocham moje radosne dni, nawet w trudnych chwilach wykrzesane.

                                                                                                              Balonik

sobota, 14 września 2013

Dziękujemy

"AUTORSKI WIECZÓR AFORYZMÓW SŁAWOMIRA KULIGOWSKIEGO 
W DUECIE Z WOKALISTKĄ AGATĄ GÓRSKĄ "




Dziękujemy za wczorajszy wieczór, który był kolejną odsłoną 
Spędziliśmy z Państwem ciepły i "przyjazny duchowo" wieczór. Dziękujemy za atmosferę którą Państwo stworzyliście. 
Podziękowania należą się również naszemu Patronowi Medialnemu jakim jest RADIO OPOLE . Towarzyszył nam przez cały wieczór. 
 Wieczór odbył się również dzięki wsparciu przyjaciół  
"Mojego Ducha Przyjaznego" którzy nas promowali i pomagali, 
za co serdecznie im dziękujemy.
Wraz z KLUBEM ARTYSTY ZAPRASZAMY NA KOLEJNE WIECZORY









Kolejny Duszek zasilił nasze szeregi

Serdecznie witamy kolejną kreatywną, młodą osobę w naszych szeregach. 
Człowiek z pasją - przedstawiamy Państwu KRZYSZTOF ŚCISŁOWICZ.







czwartek, 12 września 2013

środa, 11 września 2013

10 000 !!!

PROSZĘ PAŃSTWA 19.11. 2012 r. udostępniliśmy pierwszy post na naszym blogu. 
Jesteśmy z państwem 10-miesięcy w tym czasie odwiedziliście nas ponad 10 000 razy. 
1000 wejść, średnio w miesiącu. 
Bardzo Nas cieszy ten wynik, ponieważ to przede wszystkim Wy tworzycie ten projekt. 

DZIĘKUJEMY ŻE JESTEŚCIE Z NAMI 



poniedziałek, 9 września 2013

Nowy Duszek jest z Nami
















Grafomania- dla Ciebie

Tyle chcę Ci powiedzieć,
Uśmierzyć ból,
Puki co głową
Rozbijam mur...

Słowa me ranią,
Przynoszę ból,
Na stare rany,
Wciąż sypię sól...

Ktoś kiedyś zranił,
Przekreślił los,
Zdjął piękną maskę
I uciekł stąd...

Blichtr sceny bytu,
Tak wciągnął Cię
Siebie zgubiłeś,
Uciekłeś gdzieś...

Boisz się życia
I bronisz się
Bardzo bym chciała,
Byś znalazł sens...

Ten lęk przerasta
I krzyczy dość!
Jednak Ty palisz
Kolejny most...

Tobie jest warto
Poświęcać czas
Nawet, gdy tu
Nie będzie nas...

Szanuję Twą przestrzeń,
Docenić chcę,
Każde spojrzenie,
Tak cennym jest...

Choć droga stroma,
Niełatwo iść,
Lecz czasem warto
Po prostu żyć...

Tego nie widzisz,
Boisz się zmian,
Nie idź po śladach,
Odnajdź swój szlak...

Nie bój się siebie,
Opanuj swą moc,
A drogę odnajdziesz
W bezgwiezdną noc...

Agata- Atar- Górska

piątek, 6 września 2013

W pewnej rodzinie- o depresji

Wychowali się w pewnej rodzinie w dużym mieście, wydawałoby się, że jest wszystko w porządku. Rodzice oboje pracowali, choć były to czasy komuny i braku wszystkiego, nie powodziło im się źle. Na święta były pomarańcze i banany, gumy donaldy, a i mięsa nie brakowało. Częste spotkania rodzinne, imprezy, było wesoło... Dzieciom nie wolno było absolutnie nic brać ze stołu gdy byli goście, musiały siedzieć i zajmować się sobą, w swoim pokoju. Nie wolno im było rozmawiać z dorosłymi, ani się wtrącać, ani wyrażać swoich uczuć. Rodzic (dorosły) zawsze miał rację. Między rodzicami dochodziło do awantur, często kończyło się zwyczajną bijatyką połamanymi nosami, rekami, żebrami, pogotowiem. Alkohol. Ojciec pracował na trzy zmiany, po pracy jechał budować dom, dzieci nie widziały go nieraz kilka tygodni. Matka, pracowała w kuchni, dźwigała gary na 50 kg ziemniaków, myła je na mrozie itd... ciężka praca. Nie wolno było jej się spóźnić nawet 15 minut do domu, bo już była awantura.Gdy ojciec spał , dzieci musiały cichutko siedzieć. Albo całymi dnia na dworze spędzały czas, żeby rodzicom nie przeszkadzać. I strach... co zastaną w domu po szkole, czy mama znowu pobita, czy ojciec znowu wkurzony, i czy za coś się znowu nie oberwie.Żadnego wsparcia, żadnej obrony w razie problemów w szkole. Poza tym ta liberalność... macie rozum, wiecie jak żyć... gdy przychodziły dzieci po poradę do rodziców, słyszeli, nie użalaj się, nie dasz sobie rady, Ty, nigdy! itd, itp, i wieczny strach , znowu się biją...żadnej pochwały , mijały lata , żadnych uczuć , żadnego wsparcia, psychiczny terror, i fizyczny, na matce. Klimat strachu, braku poczucia bezpieczeństwa, żadnej stabilności, żadnych granic, a gdy dziecko nawaliło, popełniło błąd, narozrabiało... ty bęcwale, ty gówniarzu, etc... Dzieci dorosły, mają problem z pracą z ludźmi starszymi od siebie, każdą sympatię, okazaną czułość odbierają jako coś osobistego, myślą, że ten ktoś ich kocha, szukają kogoś kto im powie jak żyć.Okazało sie, że nie radzą sobie sami, nie nauczeni zostali samodzielności, wystraszeni, nieufni a jednocześnie naiwni. Potrzebujący chorobliwie akceptacji, miłości. Ona, córka, szukała w dojrzałych mężczyznach wsparcia, dawała się oszukiwać, naiwnie wierząc, że znajdzie szczęście. On...syn nie potrafił, dać swojej narzeczonej oparcia jakiego oczekiwała, nie potrafił pracować, bał się wszystkiego i wszystkich. Od 10 lat nie pracuje. Coś wącha, coś bierze. tydzień śpi, potem tydzień bez snu jest na tak zwanym chodzie. Naprawia kolegom w garażu auta za marne grosze. Popada w coraz większą depresje. beznadziejność. nie widzi sensu wżyciu. Ojciec wyzywa od szubrawców, od ... wszystkiego co najgorsze. bo przecież kto to widział, żeby człowiek trzydziestoparoletni nie pracował, nie dawał rady, zamykał się w sobie. Syn, nadal śpi...Ona, córka, miała trochę więcej szczęścia. spotkała w życiu ludzi, dzięki którym zdała maturę, którzy byli przy niej, i wspierali, nawet gdy za pierwszym razem oblała. pomagali znaleźć pracę, wsparli emocjonalnie w różnych sytuacjach.  Lecz potrzeba akceptacji i poczucia własnej wartości daje o sobie znać do dzisiaj. depresje reakcyjne, brak energi życiowej, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, i poczucie winy, że sie jest niedobrym dzieckiem, pokutuje. Mieszkanie z toksycznymi rodzicami,  nigdy nie pomoże przecież w powstaniu na własne nogi. Koło się zamyka. I syn i córka, nie umieją żyć poza domem, rodzinnym, ale w nim też nie. Panuje tam nienawiść, agresja, depresyjne stany dorosłych już dzieci, wzajemne wyrzuty, brak szacunku, ... jak im pomóc? Cóż z tego, że ja sama zdaję sobie sprawę z tych mechanizmów, z tych uzależnień, braku odporności, i że wiem, czego potrzeba tym dorosłym dzieciom, skoro nie jestem w stanie im pomóc?  Syn jeśli nie dostanie pomocy miłości, wsparcia, stoczy się. Córka? walczy wciąż, ale resztkami sił. Skąd czerpać siłę? Jak im pomóc?

wtorek, 3 września 2013

Depresja w szkole

ŹRÓDŁO : RZECZPOSPOLITA



Coraz więcej uczniów ma zaburzenia emocjonalne, MEN nie ma skutecznego planu, jak rozwiązać ten problem.
Polska szkoła może odcisnąć piętno na całe życie – przekonuje w rozmowie z „Rz" prof. Philip Zimbardo. Ten jeden z najbardziej uznanych na świecie psychologów zwraca uwagę, że w Polsce wyjątkowo duży odsetek dzieci i młodzieży zmaga się z poważnymi zaburzeniami emocjonalnymi.

– Dla mnie sytuacja jest alarmująca. To są ludzie, którzy w dorosłym życiu nie przełamią samodzielnie depresji, z wielką szkodą dla społeczeństwa – mówi „Rz" Zimbardo. W jego ocenie polski system edukacji na wszystkich stopniach powinien zostać poddany gruntownej reformie. Zmiany powinny polegać na odmiennym niż obecnie podejściu nauczycieli do pracy z uczniem. Pedagodzy powinni szukać mocnych punktów wśród uczniów, a potem je rozwijać. – Ludzie są różni: jedni znakomicie piszą eseje, inni mają talent muzyczny albo są świetnymi sportowcami. Każdy ma coś do zaoferowania społeczeństwu – i to właśnie stanowi o dynamizmie Stanów Zjednoczonych – mówi profesor Uniwersytetu Stanforda.

O tym, że młodzież ma coraz więcej problemów emocjonalnych, eksperci alarmują już od pewnego czasu. Rządowy program z 2007 r.  poświęcony ochronie zdrowia psychicznego mówi o tym, że 50 proc. 16- i 17-latków, licealistów ma zaburzenia depresyjne, pośród uczniów szkół zawodowych ten odsetek wynosi aż 
65 proc. Podobny dokument, ale z końca 2010 r., wskazuje, że największy wzrost zaburzeń psychicznych notuje się w grupie osób do 18. roku życia.
Zapytaliśmy MEN, jak sobie radzi z tym problemem, bo z raportu z realizacji Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego wynika, że resort edukacji nie zrealizował żadnego zadania, jakie postawił przed nim rząd. MEN odpowiedziało nam, że w ramach takich zajęć jak przyroda, biologia czy wychowanie fizyczne prowadzi edukację zdrowotną, dodatkowo szkoły mają obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczniów i diagnozować problemy występujące wśród uczniów.



niedziela, 1 września 2013

Koniec Wakacji

Witajcie po Wakacyjnej przerwie.

 "Mój Duch Przyjazny " był na urlopie, ale to nie znaczy, 
że nic dla Was nie zaplanowaliśmy. 
Już 13 września na powitanie nowego sezonu zapraszamy 
do Klubu Artysty, na autorski wieczór aforyzmów 
Sławomira Kuligowskiego- nauczyciela,reżysera,terapeuty. 
Podczas wieczoru będzie można również posłuchać coverów poezji śpiewanej w wykonaniu młodej wokalistki o intrygującej barwie głosu 
– Agaty Górskiej.