środa, 20 marca 2013

Rozmowa z Krzysztofem Millerem, fotografem wojennym


Zlecenia

O trzynastu wojnach i czternastej – z własną psychiką - mówi Krzysztof Miller.

Juliusz Ćwieluch: – Robienie na drutach pomaga?
Krzysztof Miller: – Na drutach robiły raczej kobiety. Ja lepiłem z plasteliny. Dużo wycinałem z papieru. W Klinice Stresu Bojowego, gdzie trafiłem w listopadzie zeszłego roku, stosowane są różne terapie. Była terapia indywidualna, grupowa. Zajęcia plastyczne. To tam powstała spora część moich kolaży, z których robiłem kartki świąteczne. To wycinanie bardzo wycisza. Nadaje rytm.
Rytm życia w szpitalu był specyficzny?
Mogę przeczytać, mam to spisane: godzina ósma – lekarstwa, dziewiąta – śniadanie plus papieros, dziesiąta – papieros, jedenasta – papieros, dwunasta – papieros, trzynasta – papieros, czternasta – obiad plus papieros, szesnasta – papieros, siedemnasta – papieros, osiemnasta – kolacja i papieros, dziewiętnasta – papieros, dwudziesta – 15 minut przez telefon komórkowy, dwudziesta pierwsza – lekarstwa, dwudziesta druga – papieros i sen. To jest rozkład dnia dla osoby, która pali. Osoba, która nie pali, nie ma tylu wydarzeń, gdyż nie wychodzi do palarni. Palarnia jest poza strefą zamkniętą.
Pamięta pan pierwszy dzień w szpitalu?
Pierwsze trzy dni. Na początku to jest resetowanie organizmu w pełnej izolacji. Podają ci lekarstwa, witaminy, odżywki, środki usypiające, tak żebyś zregenerował swój organizm. A jednocześnie – pewnie przez te środki usypiające – żebyś obniżył swoje emocje, pobudzenie. Kiedyś wydawało mi się, że to wszystko, co widziałem, spłynie po mnie jak po psie. To, co działo się przed aparatem, nie będzie miało żadnego wpływu na moje życie pozazawodowe. Okazało się inaczej. Przyjąłem to z pełną pokorą.


Więcej pod adresem http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1521242,1,rozmowa-z-krzysztofem-millerem-fotografem-wojennym.read#ixzz2O4uZcq00

Do Posłuchania : http://www.polskieradio.pl/24/874/Artykul/804554,Krzysztof-Miller-gnalo-mnie-na-wojne-zachorowalem-ale-pojade-jeszcze



1 komentarz:

  1. No coz .Ja dodam od siebie pare slow.Moja ciocia -teresa jst osoba chora na schizofrenie paranoidalana.Trwa to juz 50 lat .Dobrze pamietam jej objawy choroby .Bylaw wtedy dziewczyna moze 12,13 lat.To co widzialam ,slyszalam -miala urojenia i omamy wzrokowenp-widziala stojacego w koncie pokoju mezczyzne z wiadrem z ktorego przelewala sie krew,lub zima 15 stopni mrozu a Ona na boso bez plaszcza wyszla z domu nad rzeke.Nie czula zimna.Widzialam tak wyprowadzona z rownowagi moja Matke ze ciotce w koncu spuscila solidne lanie.Nigdy nie zapomne ,nigdy te wspomnienia sie nie zatra we Mnie.Sama po tych przejsciach obecnie lecze sie na depresje - z powodzeniem Mamy bardzo dobrych lekarzy .Pochodze z woj Lubuskiego Te wszystkie przejscia spowodowaly ze jestem lepszym czlowiekiem .Znam i rozumiem ludzka nedze w calej jej istocie i wspolczuje sobie i innym.Ale glowa do gory.Nie kazdy tak jak Pan jest w stanie pojechac na wojne .Fakt ze pozostawila ona -wojna -w Panu trwaly slad swiadczy tylko o tym ze jest Pan dobrym ,wrazliwym czlowiekiem.Takich nam dzisiaj potrzeba ,by poprostowali to co pyszalki ,zarozumialcy opierajacy swoje poczucie wartosci na sprawowanych funkcjach spaprali -

    OdpowiedzUsuń

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)