środa, 13 marca 2013

Kolejny Miesiąc Miodowy



-Co to jest? To jest zupa? To są kotlety?-
 rzucił talerzem o ścianę, zupa się rozlała, talerz rozbił. Drugie danie celował do kosza, nie trafił. Talerz rozbryzgał się na wszystkie strony. Przewrócił krzesło i stół, żonę zdzielił w twarz, poszarpał za włosy. Nie krzyczała... w milczeniu poddawała się agresji.
Wyszedł, trzaskając drzwiami.
-Dokąd idziesz?- wydusiła z siebie i rozpłakała się. Chlipała...        
-Ja Cię kocham... przez łzy krztusiła
- ja Cię kocham...
Została sama z podbitym okiem i opuchniętą twarzą. Jej mąż wyszedł na lepszy obiad, do restauracji. Czy sam, czy nie, nie wiedziała.
-On musi się zmienić...gdyby nie pił byłby dobry dla mnie...gdyby tylko nie pił... nie tak nie może być, jadę do ojca. Jak mnie nie będzie w domu to zrozumie, że beze mnie się nie da. -Zabrała torebkę i pojechała kilka kilometrów dalej.- Powiem ojcu, żeby mu nie mówił, że jestem u niego. Nie będę się odzywała do niego, to się zmieni.- Założyła okulary przeciw słoneczne, żeby wstydu nie było przed ludźmi, wsiadła do samochodu i pojechała.
Gdy ten wrócił do domu nie zastał jej. Rozłożył się w łóżku i pijany zasnął. Rano kac.
-Dawaj mi wody, Zośka- tak nazywał żonę, wyrażając swój wstręt do niej- pić chcę!
Cisza w domu. Zapalił papierosa, ale wrażliwcowi nie smakował. Pomyślał chwilę.
-A, jak jej się znudzi to wróci.- i zasnął doleczając kaca.
Na następny dzień uśmiechnął się do siebie.
-Kwiaty, to zawsze działa. Ta głupia Zośka zawsze na to się nabiera.-Ale wcześniej zadzwonił do teścia.
-Ojciec, jest u Ciebie Zośka?
-No jest, a czemu ona sina?
-Pewnie upadła.-zarechotał, żeby dziadek nie słyszał.
Staruszek o nic więcej nie pytał.
A ten się zabrał i pojechał do teścia, ale nie wszedł do domu tylko stał przed z bukietem i czekał. Ona zza firanki patrzyła. Zauważył ją. Wszedł do domu teścia bardzo grzeczny i pokorny, wręczył jej kwiaty. Ona zacięta, ale popłakała się. Rozczulił ją jak zwykle.
-No co Ty Zośka? Ja mam plan, pojedziemy na wczasy. Wezmę urlop i pojedziemy, do Grecji. Chcesz?- nic nie powiedziała ale ucieszyła się- wiesz, wybudujemy sobie dom, na wsi. Zawsze chciałaś mieć dom na wsi.
-Ja wiem, że mnie kochasz, tylko przestań pić, a wszystko się zmieni.
-Zośka, obiecuję, to był ostatni raz. Nie będę już pił.- zarzekał się.
A po latach faktycznie wybudowali dom na wsi, tylko już nie było wstydu przed sąsiadami, jak Zośka sina chodziła z przepracowania i „czułości” męża kochanego. A gdy ktoś ją pytał jak im się wiedzie, powtarzała:
-Wszystko jest dobrze, mąż się zmienił.
A co miała powiedzieć?

                                                                                                                        Belka


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)