wtorek, 26 marca 2013

Tak bardzo odbierają mi siłę



Dzisiaj rano wstałam, jak zwykle o 6:00, i od razu coś było nie tak. Zmęczenie chciało jeszcze poleżeć, powieki marzyły o nie odkrywaniu tego co mają pod sobą, ciało, bez sił i jakieś wątłe, słabe, bez energii...
No tak, pomyślałam, ja i moje czerwono- różowe pigułki już zaczynają znowu przegrywać z moimi wszędobylskimi czarnymi smokami. Znowu czaiły się wszędzie, pod łóżkiem, w łazience,
w lodówce w sypialni synka nawet.Dałam sobie pięć minut, i wstałam ociężała, półprzytomna,
bez uśmiechu na twarzy. A już było tak dobrze, tak błogo, zapominałam o moich zmorach, uśmiechałam się, byłam tu i teraz, planowałam
i realizowałam. A tu nagle- bęc! O nie moja droga, mój umysł mówi do mnie, nie, nie kochana, nie tak łatwo ze mną wygrasz. Mówi dalej, jesteś sama, nikt cie nie słucha, nikt nie potrzebuje, nikt nie chce ci pomóc, daj sobie spokój, poleż, zostań pod kołdrą, i tak nic nie osiągniesz, po co walczysz, wiesz przecież, że to na nic, szkoda czasu. Nie masz siły przecież, to wszystko jest zbyt trudne, zbyt ciężkie, uwierz wreszcie, że nie możesz żyć jak inni, że nie zasługujesz...
I prawie się poddałam, ale przypomniałam sobie, to uczucie kiedy jestem w formie, kiedy się uśmiecham, ale tak spontanicznie bez wymuszania, przypomniałam sobie kilka ostatnich dobrych chwil, i chwilowo, smoki przegoniłam, z trudem ale przegoniłam. Czemu wracają, czemu nękają, czemu wyłażą w najmniej odpowiednim momencie? Jakby był w ogóle odpowiedni moment...
Podejmuję znowu walkę, powoli, z wysiłkiem, z uwagą, nie wolno mi zapominać o dobrych momentach, nie wolno mi zapominać, że mam obok siebie kogoś , kto kocha, i bezwzględnie mnie potrzebuje, przypominam sobie uśmiech tego małego człowieczka i jego rączki na szyi, kiedy mówi, mamo kocham cię, i smoki na chwilę nikną, ale zostawiają lęk, i strach . Czemu wciąż wracają, czemu wciąż o sobie przypominają? Przecież nie chcę ich, tak bardzo ich nie chcę, przeganiam je ulubionymi czynnościami, drobnymi przyjemnościami, ale to jakby wciąż za mało...
- Czy one kiedyś przestaną istnieć?
- Przestaną mówić mi te wszystkie bzdury i ciągnąć za sobą w ciemność?
- Czy ta walka kiedyś się skończy? I czy ją wygram? Kiedy?
Tak bardzo odbierają mi siłę...
                                                                                                                                   
                                                                                                                          Balonik



1 komentarz:

  1. Och Baloniku, smoki nie istnieją, jeśli Cię to pocieszy. To tylko wytwór naszej wyobraźni, ale to doskonale wiesz. Twarze mi się pojawiały, stare, pomarszczone, przykre i wykrzywione. Przerobiłam je na przyjazne dusze, twarze przyjazne. Dzisiaj śnię kolorowo i przez sen się śmieję, a to dlatego, że zaprzyjaźniłam się ze swoimi zmorami. Twoje smoki to niemoc ale nie poddawaj się. Poznaj wroga i zaprzyjaźnij się z nim, wtedy wygrasz.

    OdpowiedzUsuń

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)