czwartek, 25 lipca 2013

Uważność- Być tu i teraz


Rozmawiałam z koleżanką na temat Reiki i tematu Być tu i teraz. Na początku pisząc o byciu tu i teraz myślałam, że ma trochę co innego na myśli, chociaż ostatnio stwierdzam, że czegokolwiek się nie podejmiesz, mam na myśli rozwój osobisty duchowy, dotyczy uważności. Natomiast reiki jest dla mnie całkowicie obce, niewiele wiem o tym, dla mnie być tu i teraz kojarzy się ( póki co przynajmniej) z wychodzeniem z depresji, z depresji która trwała kilka lat, i dlatego uważam i tak czuję, że stan być tu i teraz jest trudny do osiągnięcia. Czyli poczucie stabilności, równowagi psychicznej, emocjonalnej, oraz zachowanie energii życiowej to właśnie jest nierozerwalnie połączone z uważnością. Owszem, przyszłość jest istotna, i musimy o niej myśleć, o ile jesteśmy tu i teraz. Świadomi. Otwarci i skoncentrowani na tym co trzeba zrobić właśnie teraz a nie wybiegać w przyszłość i rozmyślać jak to zrobić. Skupiać się na najważniejszym w teraz. Dla mnie jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Mam w pamięci swój zdrowy stan, z przed paru lat, ale i tak nie wiem, nie umiem do tego wrócić. Być tu i teraz zostało mocno odrealnione. Pracuję nad tym, ale bez większej wiary niestety. Życie mocno podkopało stabilność, grunt się rozmył. i do póki człowiek nie utwardzi gruntu to nic nie wyjdzie z bycia tu i teraz. bo nawet jeśli będzie tu i teraz to niestety tylko na chwilę. To jest kwestia radzenia sobie z życiem, przeciwnościami, losem, jak zwał tak zwał. wszystko to , czyli wszelakie metody to poszukiwanie, ale wydaje mi się, że jeśli ktoś już raz stracił równowagę, grunt, poczucie stabilności, to już jej w pełni nigdy nie odzyska. bo cały czas już musi pracować nad utrzymaniem tego. Więc można być szczęśliwym? Zapomnieć? nie. to tak jak z chorobą. Jak raz zachorujesz to potem musisz już dbać o ten organ, czy cokolwiek. Nigdy nie będzie się już w pełni zdrowym. Dusza podobnie choruje. I umysł również, a więc przebudzenie dla mnie oznacza, tylko tyle, że wyciąga się wnioski, i żyje zgodnie z zaspokajaniem potrzeb aby utrzymać zdrowie- stan być tu i teraz- nigdy nie odzyskujesz czystej karty, że tak powiem. Przebudzenie- to dla mnie zwolnienie tempa, zmiana stylu życia, etc, ale już nigdy nie będzie się w stanie uzyskać stanu ducha sprzed. Tego szczęśliwego, poczucia takiego szczerego poczucia i prawdziwego z bycia tu i teraz. Dla mnie to poważny problem. Szukam rozwiązań dla siebie najlepszych ale one nie dają gwarancji do powrotu równowagi, stabilności, i osadzenia w tu i teraz. Życia według tej prostej- wydawało by się zasady. I gdybym mogła czas cofnąć, ale z zatrzymaniem obecnej wiedzy i przeżyć, to wiedziałabym czego nie robić, lub w jaki sposób zrobić, aby nie popaść w odrealnienie,  nie popaść w obłęd i gonitwę nie wiadomo za czym. Cofnąć czas do momentu kiedy tak się czułam, kiedy byłam mocno realna, osadzona, i panowałam nad sobą. panowałam bez trudu nad byciem tu i teraz. W tej chwili tego nie potrafię. Wychodzenie z depresji, z tych ciężkich myśli, braku działania, chęci, i wychodzenie z ciemności jest ogromnym trudem, ciężką pracą. Nie wierzę, że można z tego wyjść i już zupełnie być zdrowym, zapomnieć o tym, i niczym się nie przejmować.Mnóstwo jest takich ludzi w obecnych czasach i będzie ich coraz więcej. Jesteśmy pokoleniem ludzi mocno zagubionych, sfrustrowanych, w kołowrotku dla chomika. a gdy komuś uda się z niego wyjść z tego kołowrotka, to zwykle ma już połamane nóżki, i kuleje.


A do tego dochodzą równe wnioski kobiety tuż przed 40 i wcale one nie są zabawne. Podsumowanie dotychczasowego życia wypada kiepsko. Jak więc uzyskiwać równowagę? Wiem, mam teraz dobry moment i właściwie ostatni gwizdek na poprawę życia, mam świadomość co gdzie i kiedy się zawaliło- i bywa, że stan być tu i teraz uświadamia, że to w czym się żyło, tkwiło do tej pory to okrutna pomyłka- ale strach przed zmianą jest tak silny że nadal się tak tkwi. czyli wyłania się kolejny problem- brak poczucia wiary w siebie, pewności siebie. w każdym razie- szukam swej drogi, bo stoję na zakręcie- absolutnym zakręcie- gdyby nie metryka i dziecko powiedziałabym, że mam znowu 18 lat i czyste konto, i nie wiem co ze sobą począć- tyle że wtedy wszystko stało otworem, świat do mnie należał, pełna wiary nadziej, i odwagi, i polotu i wszystkiego tego co młodość daje. Teraz- tego wszystkiego nie ma. tylko zakręt, i mimo doświadczenia życiowego- nie wiem co dalej i właściwie po co.W dużym skrócie chciałam powiedzieć, że niezależnie od tego jaką metodę wybierzemy, czy to będzie psychologia według nurtu Gestalt, czy Reiki, czy buddyzm, to zawsze istota sprawy jest jedna- właśnie uważność, być tu i teraz. wszystko sprowadza się do jednego.
Granica między zdrowiem a depresją jest bardzo cienka, niemal niewidoczna.Trudno zauważyć, że to już się zaczyna, albo że już jest się chorym. Potem trudno znaleźć wyjście, światło,  nadzieję dla samego siebie. Teraz czuję się znacznie lepiej, ale "piętno" pozostaje. I strach przed nawrotem.
Uważność jednak praca nad nią znacznie poprawia stan zdrowia.
                                                                                                                            Balonik

Szalone szydełkowanie :)

"HONDA"
Nadszedł ten dzień 20-07-2013, pełen obaw, czy tego typu impreza znajdzie swoich odbiorców w Krapkowicach? Zaczęłyśmy przygotowania, ekspozycja rzeczy wcześniej otulonych koronkami, potem parę balonów,  stoły i narzędzia do wykonania niezbędnych elementów ( między innymi wspaniały przyrząd KŁĘBUSZNIK , który wykonał mój kolega Marcin Lenski - polecam wszystkim dziergającym- nici się nie plączą). Wybiła godzina 13.00 nad naszą imprezą czuwał MÓJ DUCH PRZYJAZNY  ,pojawiła się pierwsza chętna osoba do wzięcia udziału w tym projekcie , potem następne  nie tylko umiejące dziergać i sporo gości. Nie każdy wiedział o co chodzi , co to za projekt i co ma na celu.Odpowiadałam to po prostu fajna zabawa, dla ludzi ,którzy chcą spędzić mile czas wśród ludzi pozytywnie zakręconych i tych, którzy chcą mieć udział w efekcie końcowym tego projektu,  czyli ubranie koronkami mojej ulubionej  HONDY ( tak nazywam mój rower). Zmagania trwały do 19.00 w wesołej atmosferze, szydełka i druty śmigały w rytmie muzyki, jeszcze pochowanie nitek, iiii... już widać, oczy się cieszą  ,na twarzach Szczęście, jeszcze parę zdjęć i koniec.
Dziękuje wszystkim gościom za przybycie,  i przede wszystkim dziewczynom, bez których to ,nie udało by mi się osiągnąć takiego efektu. Co prawda zostało jeszcze trochę elementów do otulenia, dokończymy na warsztatach.
                                                                                                                  Barbara Wylęgała 

"HONDA" PO TUNINGU ;) 

Rower otuliły:
Barbara Wylęgała
Halina Fister
Regina Czarnecka
Krystyna Szwed
Małgorzata Brzozy
Lucyna Kisiel


POZOSTAŁA DRUŻYNA MOJEGO DUCHA GRATULUJE I DZIĘKUJĘ BASI ZA ZORGANIZOWANIE I KOORDYNOWANIE PRZEBIEGU IMPREZY :) 

niedziela, 21 lipca 2013

9000 !!!

Kolejny tysiąc DZIĘKUJEMY  :)
  9000 !!!





piątek, 12 lipca 2013

ZAPRASZAMY NA SZYDEŁKOWE SZALEŃSTWO :)

UWAGA !!!
Istnieje nowe zagrożenie na Opolszczyźnie ;) Odnotowaliśmy rozprzestrzenianie się niezwykle przyjaznego ducha po województwie opolskim. Pierwsze ognisko epidemii przyjaznego ducha zarejestrowaliśmy w KRAPKOWICACH. Już 20 lipca 2013r. sprawdzimy źródło tej epidemii, w Domu Działkowca przy ulicy 3 maja 38, Krapkowice-Otmęt  



Mój Duch Przyjazny zaprasza
na szalone wyczyny szydełkowe.
Dzisiaj każdy dziergać może, czy to w domu , czy na dworze.
Druty, szydełka w dłoń i dołącz do nas w akcji
oszydełkowania roweru i innych rzeczy wielu.
                                                                         Barbara Wylęgała 


niedziela, 7 lipca 2013

Chcą Mnie Pozbawić Wszystkiego









Jestem osobą chorującą na epilepsję, jestem po operacji serca, mam problemy z kręgosłupem. Kilka lat temu straciłam rentę, ponieważ ZUS uznał mnie za osobę zdrową. Próbowałam ją odzyskać na drodze sądowej, jednakże nadaremnie. Obecnie jestem zarejestrowana jako osoba bezrobotna. Urząd Pracy w mieście D… szuka mi pracy, proponuje szkolenia, na które zgłaszam się i w nich uczestniczę, chcę poszerzyć swoje umiejętności i zwiększyć możliwość znalezienia pracy. Ostatnio dostałam propozycję stażu w Domu Opieki Społecznej jako pokojowa. Pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną, gdzie poinformowałam, że jestem chora. Pracodawca wystawił opinię negatywną z uzasadnieniem, że ze względu na choroby nie mogę wykonywać wyznaczonej pracy. Pojechałam z tym do Urzędu Pracy, gdzie odesłano mnie do lekarza Medycyny Pracy, który wystawił opinię, że nie mogę pracować na nocki. Urząd Pracy zdecydowanie nie wiedział co ma ze mną począć mimo, że zawsze go informowałam o swoich chorobach. Po licznych konsultacjach między paniami w okienkach Urzędu Pracy, uznano, że odmawiam pracy i że poinformuje mnie odpowiednim pismem.  Nie podpisałam takiego oświadczenia, nie powiedziałam ustnie, że odmawiam, wręcz przeciwnie, jestem gotowa podjąć pracę i ciągle to podkreślam, ale ze względu na moje choroby nikt, żaden pracodawca nie chce mnie przyjąć. Nie dosyć , że odmawiają mi pracy pracodawcy, to i urząd pracy, by pozbyć się kłopotu stwierdził, że ODMAWIAM podjęcia pracy. Należy powiedzieć, że to właśnie Urząd Pracy skierował mnie do pracodawcy, do lekarza Medycyny Pracy, by formalności stało się zadość . Wydawałoby się, że jest ochrona osób chorych w naszym państwie, a okazuje się, że takie osoby są dyskryminowane i pozbawiane wszelkich środków do życia. W momencie wykreślenia mnie z listy osób bezrobotnych nie będę nawet mogła korzystać z bezpłatnej opieki lekarskiej. W mojej sytuacji, gdzie jestem pozbawiona wszelkich środków do życia, odmawia mi się jakiejkolwiek pomocy ze strony państwa. Czyli co? Nie będę mogła kupić sobie leków, bo nie mam pieniędzy, bo nie dostanę pracy (zatajenie chorób może mieć konsekwencje prawne), a jak nie będę brała leków, po prostu umrę, bo ataki epilepsji to spowodują. Pytam się jak się traktuje osoby chore w naszym kraju? Jak to jest, że ja ponoszę konsekwencje, za to że pracodawca i lekarz medycyny pracy wystawił mi negatywną opinię, jak to jest możliwe że ponoszę konsekwencje niekompetencji pracowników Urzędu Pracy i jak to jest możliwe, ze takie są luki w prawie polskim, a ja cierpię na tym. Ludzi traktuje się jak przedmioty.

Postaraj się zmienić myślenie, cd.

Po przerwie od wszelkiego pisania, i czytania, wreszcie mam chwilkę czasu, aby wrócić do tego co lubię. Czyli do napisania  paru słów, poczytania i innych miłych rzeczy. Kilka dni temu obiecałam, że napiszę o kolejnych punktach zmiany myślenia , zawartych w książce  Świadomą drogą przez depresję.
Praca nad zmianą myślenia nadal trwa, chociaż nie wszystkie punkty mnie dotyczą, to jednak warto do każdego punktu, do każdego zwrotu myślowego napisać, odwrotną, zdrową myśl.

Kolejne niedobre, myśli  z tabelki brzmią:
- Chyba nie dam rady/ zamieniam na:
    Ależ oczywiście, że dam rade, przecież już poradziłam sobie z wieloma innymi trudnymi sprawami. I przecież z pewnością tak jest, wystarczy przyjrzeć się innym sprawom z naszej przeszłości, i zauważyć, że poradziliśmy sobie z tak wieloma sprawami, i być może nawet z trudniejszymi, niż te , które obecnie nas dotyczą.
- Szkoda, że nie jestem lepszym człowiekiem./ tutaj przy tej myśli, budzi się we mnie pewien rodzaj buntu. co to znaczy być lepszym człowiekiem? Myslę sobie, że przecież jestem dobrym człowiekiem! staram się, podnoszę się, nie krzywdzę, a jesli nawet to przeproszę, , jestem dobra!, normalna, wspaniała, lubiana, interesująca, i mogę wciąż starać się zdobywać np wiedzę, aby być w czymś lepszą. Ale jako człowiek, jako istota ludzka- jestem dobra! wraz , albo zwłaszcza, z moimi wszystkimi słabościami.
- Jestem taki/taka słaba.
    podczas gdy taka myśl mi przychodzi do głowy, wspominam, kiedy walczyłam w szpitalu o swoje zdrowie, potem o zdrowie synka, walczyłam z gburowatymi lekarzami, potrafiłam się uśmiechać, czytać mu bajki, czy sobie , potrafiłam pokonywać przeszkody w zdobyciu czegoś na czym mi zależy...lub pokonywałam przeszkody stawiane przez złośliwych ludzi, więc teraz, nadal jestem silna, tylko potrzeba chwilę oddechu, chwili odpoczynku. Siła jest we mnie. Jest i w Tobie!
-Moje życie nie posuwa się w tym kierunku, w którym bym chciał/ chciała/
    Możliwe, że tak jest w danej chwili, ale wydaje mi się, że kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest tak jakbyśmy chcieli, to przecież, możemy się zastanowić, co możemy zmienić, w jaki sposób, potraktować tę sytuację jako punkt wyjścia. Punkt , który może dać nam szansę na coś dobrego. Nie przysłaniajmy oczy, tylko rozejrzyjmy się w okół.
- Jestem tak bardzo rozczarowany/ rozczarowana sobą
    jeśli ktoś mnie mocno rozczaruje, podejmuję kroki, żeby mu to wyjaśnić, lub kończysz znajomość- choć to może boleć. jeśli więc czuję, że zawiodłam samą siebie, to myślę sobie wtedy, że każdy może popełnić błąd, rozczarowałam się, ale wyciągam wnioski, naprawiam, to, i nie dopuszczam do siebie myśli, że jestem do niczego- bo to nieprawda- a jeśli czuję się rozczarowana, to myśl o tym że jestem do niczego, łatwo sama przychodzi- ALE TO NIE PRAWDA! a poza tym, dlaczego mam się czuć rozczarowana samą sobą? postępowałam, robiłam, mówiłam, zgodnie z chwilą obecną, zgodnie z tym, jak w danej chwili się czułam, jak dana sytuacja na mnie wpływała. Byłam sobą. Nie oceniam się- to trudne, ale nie oceniajmy się krytycznie.


To prawda, że samo pisanie jest już terapią. Pisząc powyższe słowa, czasami czuję, że jestem już w stu procentach przekonana, że tak właśnie myślę, i tak czynię.
Nigdy łatwo nie przychodziło mi myślenie pozytywnie o samej sobie, więc i teraz nawet powtórzenie kilkukrotne dobrych myśli, nie wiele zmieni. Na to trzeba dużo pracy, wysiłku, systematyczności, chęci, i bycia otwartym na siebie. Do niedawna nie rozumiałam nawet co to znaczy, być otwartym na siebie, co to znaczy być życzliwym i dobrym dla siebie- to nie ma nic wspólnego z egoizmem. Z każdym dniem odkrywam, jak daleko byłam od siebie, jak bardzo byłam odrealniona, jak bardzo "pływałam" gdzieś obok, patrzyłam na siebie jakby z góry, jakby przez mgłę, widziałam, co mi się dzieje, ale nie mogłam nic zrobić, byłam bezsilna. Wielka ogromna rozpacz. Myślenie o sobie dobrze, zamiana myśli, to dla mnie taki powrót do domu. Takie przecieranie szyby... całe mnóstwo metafor mam na mój stan, ... ale tylko ktoś kto przeżywa swoje stany chorobowe, wie  jak to jest, i ma współczucie i zrozumienie dla innych. Dopiero teraz wracam do siebie. Tak bardzo trudno jest to pojąć. Ogarnąć, zrozumieć, i powracać...


Przeczytałam dzisiaj w książce dwa zdania, które powodują mój uśmiech na twarzy, bo  pomimo!

" Ptaki fruwają i śpiewają, pomimo stanu mojego grubego jelita"

 i drugie, mniej  fizyczne(?)

"Bez względu na to, jak nam w życiu źle, zawsze możemy upiec ciasto"


Życzę dobrej, uważnej chwili w której się za chwilę znajdziecie, usłyszenia śpiewu ptaka, żabiego koncertu, albo... wszystkiego dobrego.
                                                                                                                                   
                                                                                                                               Balonik

poniedziałek, 1 lipca 2013

Mój Duch Przyjazny

Miło nam poinformować, iż wczoraj zostało powołane do życia stowarzyszenie 
"Mój Duch Przyjazny" :)
Teraz będziemy tylko czekać na decyzję sądu :) 


"Mój Duch Przyjazny" bardzo się cieszy i dziękuje za tak liczne przybycie na zebranie założycielskie stowarzyszenia.

- Warto dzisiaj wspomnieć skąd pojawił się Mój Duch Przyjazny. Ze snu... Sny miewałam i wśród wielu z nich pojawił się On. Zapisałam to szczególne zdarzenie w takiej to formie, jak powyżej.Życzę miłej lektury.

fot.E.Żłobicka


Ja, Boże, Twoja służka, niczego złego nie zrobiłam, nie zgrzeszyłam. Sercem kochałam, sobą kochałam, zagubiona wśród tłumu ludzi i wśród nich nie miałam swojego obrońcy. Szarpana i 
targana przez wielu i zdarzeń wiele, pokochałam jeszcze raz. Kochałam bez perspektyw, gdy tamten podszedł do mnie i znowu chciał mnie bić myślą i ciałem. Strachem byłam, bólem byłam, krzyczałam:” Odejdź!” i pojawił się On, mój Duch Przyjazny. Krzyczałam, nie wiedząc, że to On
- Odejdź! Zostaw mnie w spokoju! Nie chcę Ciebie! Bolisz!- krzyczałam gotowa do obrony. I wówczas On ciepłym głosem odezwał się
- Potrzebujesz pomocy?
- Tak. Potrzebuję. Pomóż mi, proszę.
Mój Duch Przyjazny, który już duchem nie był, miał na sobie długi płaszcz. Zdecydowanie i ciepło od niego biło. Ciałem dużym był mój Duch Przyjazny, duchem wielki, gotowy mnie bronić. Obrócił się tyłem do mnie, bo tamten już się zbliżał, znowu chciał mnie skalać.
- Stój!- powiedział mój Duch Przyjazny- dalej stop, nie pójdziesz- i zasłonił mnie ciałem swoim. Poczułam się bezpiecznie za jego plecami. Chwilę tak w napięciu trwali i tamten nie miał już odwagi podnieść na mnie ręki. Uciekł przez tłum, a wówczas wszystkie hieny i szakale uciekły w popłochu ode mnie. To sprawił mój Duch Przyjazny, wielki ciałem i duchem. Odwrócił się do mnie i już nie byłam za jego plecami. Śmialiśmy się szczerze. Ja rechotałam ze szczęścia i On się śmiał, pewny swej wygranej. Tłum się śmiał i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. 
Taki to sen miałam.

                                         Elżbieta Żłobicka