poniedziałek, 29 września 2014

Spotkanie po przerwie wakacyjnej

Dzisiaj, kilka dni po wernisażu i wieczorze osobistej poezji Krystyny Szwed, ochłonęłam. Dzisiaj spokojnie mogę podzielić się wrażeniami. Oczywistą sprawą jest, że relacja na gorąco jest najlepsza,
lecz nie w tym przypadku. Po wakacyjnej przerwie odbyło się spotkanie integracyjne, a 27 września o godzinie 17.00 odbyło się pierwsze wydarzenie. Klub Artysty gościł nas kolejny raz.


Sezon rozpoczęła Krystyna Szwed z Krapkowic. 


Wieczór prowadziła Regina Czarnecka, profesjonalnie przygotowana do tej roli.
Krystyna Szwed zaprezentowała swoje prace malowane węglem i pastelami. Ciekawe połączenie materiałów daje pozytywny efekt i niepowtarzalny klimat. 


W pracach tych zobaczyłam spokój, równowagę i ciepło. 
Patrzyłam na nie i czułam harmonię, pogodzenie z rzeczywistością. 


Prace Krystyny można oglądać do 20 października w Klubie Artysty. W trakcie wieczoru bohaterka tego wydarzenia prezentowała swoje wiersze, bardzo osobiste i nacechowane emocjami. 


Miałam przyjemność zaprezentowania kilku jej utworów. Przygotowany, przemyślany od początku do końca program dał wszystkim poczucie profesjonalizmu.


Wydarzenie uświetnił Marek Sołtysiak- gitara i śpiew,


w towarzystwie Agnieszki Stawowy- skrzypce. Szlachetność śpiewanych utworów, znakomite ich wykonanie również wzbudzało emocje.


Poziom artystyczny wieczoru był wysoki, co podniosło wartość naszych wydarzeń.
Dziękujemy Radiu Opole za obecność na wernisażu.
                                                                                                                          Elżbieta Żłobicka

wtorek, 9 września 2014

Uwaga! Uwaga! Zaczynamy!


08. 09. 2014. Mój Duch Przyjazny czyli Iwona Kapral rozpoczęła sezon naszych spotkań 
z kulturą i sztuką. 


W tym dniu bawiliśmy się kolorami w Miejskim Centrum Organizacji Pozarządowych w Opolu.
Na życzenie prowadzącej, Iwony, ubraliśmy się jednokolorowo. Chwilkę przed spotkaniem porozmawialiśmy, podzieliliśmy się na dwie grupy: Biało Czarni i Kolorowi.


Iwonka ze swoim notesem, zawodowo przygotowana, rozpisane miała wszystkie zabawy, informacje.



Na czym polegała zabawa? Wpierw wzięliśmy pod uwagę piosenki, w których występują kolory. Grupy intonowały je, śpiewały. Potem literaturę, nazwy geograficzne,i tak dalej.
Może talent do śpiewania pozostawia wiele do życzenia, ale nie ma to, jak świetnie się bawić.







































Zabawa przypominała nieco grę w Państwa Miasta( czy ktoś pamięta tę zabawę? Moja ulubiona zabawa dzieciństwa). Uruchamiała naszą pamięć, przeczytaną literaturę, zasłyszane piosenki. Bawiliśmy się jak małe dzieci. Ach, cudne... W dzisiejszych czasach, w chaosie życia, chaosie informacyjnym, światowym, my bawiliśmy się serdecznie. Stworzyliśmy sobie ulotną warstwę ochronną śmiechem, przyjaźnią, zabawą.
Odwiedził nas Mariusz Majeran z Radio Opole, przeprowadził wywiad z Karoliną Fechner, naszą Panią Prezes.


 Przyjęliśmy nowych członków do Stowarzyszenia. Były osoby z zewnątrz, które chciały się z nami bawić, pobyć w przyjaznym otoczeniu, przyjaznych i nie oceniających ludzi.
Jakże miło i sympatycznie spędziliśmy czas.
Do zobaczenia 27. 09. 2014 na wernisażu Krystyny Szwed, godzina 17.00 w Klubie Artysty

sobota, 6 września 2014

Porzucony Ojciec

   Jakże ciężko wracać tam, gdzie nie chcą. Tak przynajmniej zostało w mojej pamięci wrażeniowej. Ojciec. Osiemdziesięcio czteroletni mężczyzna. Można powiedzieć staruszek. Samotny. Jedna z jego córek zażarcie walczyła o miłość ojcowską, stosując niewybredne środki walki z pięcioma siostrami. Obiecała, że będzie się troszczyć, że nie zostawi samego, że zawsze zakupy zrobi, że pomoże.
Walcząc o uznanie ojcowskie snuła z nim plany jak to pomagać będzie.
Uwierzył staruszek, uwierzył.
I ta siostra potrzebowała ojca do swoich celów. Wystąpiła do sądu przeciwko drugiej siostrze, oskarżając drugą o kradzież karty kredytowej i zawłaszczenie pieniędzy. Wyssane z palca brednie.
Sąd dał wiarę rzekomej pokrzywdzonej. Ta druga- Świadek Jehowy, odmieniec, inna. Było czego jej zazdrościć: uśmiechu, pogody i szczerości w oczach, jasności. Ale przecież to kociara, więc kto może uwierzyć takiej. Pokrzywdzona, ale nie przez siostrę, tylko przez męża swojego. Bił ją, szarpał za włosy, ciągał po ziemi, oblewał wiadrem zimnej wody. Siniaki pod oczami, siniaki na ciele. Pewnego razu psychopata- mąż podszedł do nieznajomej kobiety i z pięści uderzył ją w bok głowy.
Kobieta się przewróciła, i wówczas zorientował się, że to nie jego żona. Przepraszał, tłumacząc, że myślał, że to jego żona. Policjant zresztą w małym miasteczku. Gdy jego żona była w ciąży kopał ją po brzuchu
i od tego się zaczęło. Tłumaczyła go żona, że ma stresującą pracę, to dlatego ją bije, a ona go kocha,
bo to mąż. Tak, to było, jak mawia Ojciec. I ta rzekoma pokrzywdzona szantażowała staruszka, aby zeznawał w sądzie przeciwko kociarze. I poszedł staruszek do sądu. Na potrzeby sprawy, wynurzył cały swój żal jaką to ma niedobrą córkę kociarę, a jaką ma dobrą pokrzywdzoną. Dzisiaj mówi:
-Ja sam jak palec. Nikt do mnie nie przyjeżdża. Ja musiał iść do sądu, Pokrzywdzona mnie zmusiła.
 Bo kto by mi leki przywoził.
-Masz jeszcze inne córki.
-Tak, ale żadna nie przyjeżdża.
-Ja przyjechałam. Nie mogę być często, bo daleko mieszkam, ale jak tylko będę miała wolne,
to będę u Ciebie.
-A ja tak się cieszę, żeście przyjechali- płakał- tak się cieszę. Ja dał Ci pieniądze za podróż, nie na darmo.
-Tato, jeśli mi dajesz pieniądze za to, że przyjechałam, to ja się gniewam. Ja nie potrzebuję pieniędzy Twoich. Jestem, bo chcę być.
Płakał staruszek:
-Tak się cieszę, tak się cieszę. Nie wiem co ze mną będzie. Nogi mi puchną, na sad wliść nie mogę.
Nie wiem co będzie.
-Dobrze będzie, Tato. Wszystko będzie dobrze. Leki bierzesz?
-A biorę, biorę.
-Ściągnij skarpetki, niech nogi odpoczywają.
-Jak lato było to w samych spodniach chodziłem, a trochę zimno, to kalesony szybko włożył. Niech będą.
Ciężko mi było wracać do domu. Powiedziałam sobie, że będę częściej teraz u ojca. Przecież to ojciec, chociaż niesprawiedliwie zeznawał. Jakoś rozumiałam, że zmuszony został, życie go zmusiło, wiara w to, że jak zezna to nie będzie cierpiał samotności. A cierpi boleśniejszą, niż przed zeznaniami, ponieważ został wykorzystany i porzucony jak pies pod płotem.

                                                                                                    Elżbieta Żłobicka 
Buraki z ogrodu Ojca :)