fot. K. Fechner |
Wilgoć ziemi spotęgowana mgłą.
Parujący oddech drzew i roślin.
Ptakom nie przeszkadza delikatny chłód. Półmrok. Pomiędzy nocą a świtem. Przebudzona,
nie całkiem wybudzona ze snu, robi kawę.
Łyk świeżo zaparzonej, i kolejny.
Późno już. Piąta trzydzieści.
Czas zabrać się do pracy.
Posprzątać, umyć naczynia,
a potem do pracy.
Pośpiech i lekki niepokój. Czas goni.
Życie pędzi. Gna.
W świadomości, że kiedyś trzeba odejść.
Zostawić ukochaną rodzinę,
dzieci zostawić i odejść w niebyt. W nieistnienie.
Żal życia. Chłonąć trzeba wszystko, co wokół, zapamiętać po wsze czasy świat, który kocha.
W niebycie, tam, pośród przestrzeni.
Światło czy mrok?
Przestrzeń czy ciasny kawałek nieba?
Szum gwiazd, kosmosu, czy ciężka ziemia przytłaczająca, dogniatająca, uciskająca?
Szuflada?
Półka?
Czy swoboda?
Kolory czy szarość? Jeśli kolory to jakie?
Kiedyś, zasypiając wyobraziła sobie wszechświat, jego energię. To, co zobaczyła mieniło się mnóstwem kolorów, jakich nigdy nie spotkała. Siła. Energia. Moc.
Jeszcze chwila a wtopiłaby się między struny kolorów. A stamtąd nie było powrotu.
Wtłoczona w obieg siły i mocy energii, wróciłaby po milionach lat, niewyobrażalny czas.
Jej świadomość odchodziła w wir. Punktem, kropką nic nie znaczącą mogła się stać.
Ale w ostatniej chwili wróciła. Przestraszyła się tej siły. Mogła nie wrócić, lecz moc życia szarpnęła ją do tyłu, do jej pokoju, do jej życia. Teraz nasłuchuje oddechu ziemi. Ptaków. Zapamiętuje chwile, czas, zdarzenia, aby nie zabrakło jej tego czym jest życie. Tam, daleko. Gdzieś. Ptaki wydają głośne dźwięki. Czy radosne? Czyste. Niczym nieskażone.
Niczym nie zepsute. Bez świadomości. A może właśnie świadome. Gdy zatoczy koło po śmierci, gdy wróci, bądź nie, kim będzie? Takim ptakiem czy bańką mydlaną? Atomem czy kroplą rosy? Łzą. Kartką papieru, nie zapisaną. Nie wiem. Poznałam ją zbyt pobieżnie.
Kto może udzielić jej odpowiedzi?
Życie i Śmierć. Te władczynie nigdy nie dają odpowiedzi. Nikt nie daje odpowiedzi.
Nic nie daje odpowiedzi.
Zapytaj ziemi.
Zapytaj gwiazd.
Przestrzeni.
Chmur.
Wiatru.
Trawy i rosy o poranku.
Własnego oddechu.
Szarpana kolorem życia, na każde z tych pytań nie znajduje odpowiedzi.
Żal, że kiedyś trzeba odejść, przesłania jej barwy świata.
Elżbieta Żłobicka
Półka?
Czy swoboda?
Kolory czy szarość? Jeśli kolory to jakie?
Kiedyś, zasypiając wyobraziła sobie wszechświat, jego energię. To, co zobaczyła mieniło się mnóstwem kolorów, jakich nigdy nie spotkała. Siła. Energia. Moc.
Jeszcze chwila a wtopiłaby się między struny kolorów. A stamtąd nie było powrotu.
Wtłoczona w obieg siły i mocy energii, wróciłaby po milionach lat, niewyobrażalny czas.
Jej świadomość odchodziła w wir. Punktem, kropką nic nie znaczącą mogła się stać.
Ale w ostatniej chwili wróciła. Przestraszyła się tej siły. Mogła nie wrócić, lecz moc życia szarpnęła ją do tyłu, do jej pokoju, do jej życia. Teraz nasłuchuje oddechu ziemi. Ptaków. Zapamiętuje chwile, czas, zdarzenia, aby nie zabrakło jej tego czym jest życie. Tam, daleko. Gdzieś. Ptaki wydają głośne dźwięki. Czy radosne? Czyste. Niczym nieskażone.
Niczym nie zepsute. Bez świadomości. A może właśnie świadome. Gdy zatoczy koło po śmierci, gdy wróci, bądź nie, kim będzie? Takim ptakiem czy bańką mydlaną? Atomem czy kroplą rosy? Łzą. Kartką papieru, nie zapisaną. Nie wiem. Poznałam ją zbyt pobieżnie.
Kto może udzielić jej odpowiedzi?
Życie i Śmierć. Te władczynie nigdy nie dają odpowiedzi. Nikt nie daje odpowiedzi.
Nic nie daje odpowiedzi.
Zapytaj ziemi.
Zapytaj gwiazd.
Przestrzeni.
Chmur.
Wiatru.
Trawy i rosy o poranku.
Własnego oddechu.
Szarpana kolorem życia, na każde z tych pytań nie znajduje odpowiedzi.
Żal, że kiedyś trzeba odejść, przesłania jej barwy świata.
Elżbieta Żłobicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)