piątek, 22 listopada 2013

Teoria Ewolucji Według ikcelama

FotoBlog


ŻYCIE TO JEDYNA CHOROBA, Z KTÓRĄ WALKA NIE MA SENSU !
Niech żyje bal - część I

Rok 2000 - grudzień. Właśnie wychodzę od lekarza ... do widzenia panie doktorze ... do widzenia panie Mirku - Wesołych Świąt No i Szczęśliwego Nowego Roku Do widzenia Wzajemnie, no i zdrowia - robię głupią minę, żeby jakoś wyglądało. Przed chwilą dowiedziałem się, że już nie może mi pomóc, że wyczerpał wszystkie możliwości, które daje współczesna medycyna w leczeniu choroby Parkinsona. Nie reaguje pan na lekarstwa - to wszystko co mogłem dla pana zrobić. Dobrze, że nie owija w bawełnę, pomyślałem, przynajmniej wiem co jest grane. Wsiadam do samochodu - spodziewałem się tego ! Włączyłem radio, z głośników popłynęła przepiękna piosenka Maryli Rodowicz - Niech żyje bal. Będę grał imprezę sylwestrową - pomyślałem ... to będzie chyba mój ostatni bal ! Wracam do domu, w progu dowiaduję się, że Mama miała wylew i zabrano ją do szpitala ! Nic nikomu nie mówię o wizycie u lekarza, wracam do szpitala. W korytarzu szpitalnym spotykam moją siostrę. Mama jest nieprzytomna, Tato jest przy niej. Wiesz nie będę tam wchodził, nie czuję się na siłach, rano wpadnę tu jeszcze. Zaczyna mną telepać coraz bardziej, przestaje nad sobą panować. Siadam w samochodzie, łzy same mi lecą po twarzy, wiem, że już Mamy żywej nie zobaczę !!!!!
Przekręciłem kluczyk w stacyjce, a tam znowu - Niech żyje bal !!!
....................Mama umarła.......................................
 To były najsmutniejsze święta w moim życiu ...............

Rok 2000 - 30 grudnia rano. Dzwoni telefon - Piotrek, właściciel dyskoteki pyta czy na pewno będę grał na balu sylwestrowym - nie martw się, będę grał na pewno - odpowiadam. Danuśka prosi, żebym z nią pojechał do sklepu bo strasznie pada śnieg i sama troszkę się boi jechać w taką pogodę - oczywiście - odpowiadam i zaczynam się ubierać - nie powiedziałem jej o wizycie u lekarza, bo nie było kiedy - czarne ubrania. Zakręt koło boiska ............. wpadam w poślizg ! Z przeciwka jedzie drugi samochód, uderza w nas, odbijamy się przodem i uderzamy drugi raz tyłem ! Szok ! Jesteś cała? Tak ... ja też ... śnieg sypie tak, że nie widać tego drugiego samochodu. Udaje mi się otworzyć drzwi, wychodzę, cały się trzęsę !
W tym drugim samochodzie też nie ma ofiar ... moja wina ... samochód do kasacji !

Rok 2000 - 31 grudnia wieczór. Piotrek przyjechał po mnie - widzę, że nie bardzo wie co ma powiedzieć. Oby ten następny rok był dla was lepszy, mówi i ściska Danuśkę. Jedziemy... bez słowa. Wchodzę do swojej dyskotekowej kabiny i patrzę na sylwestrowy wystrój sali balowej, jest ślicznie, kolorowo. Pod wysokim sufitem są zawieszone brzozowe gałęzie pomalowane na biało, podświetlone ultrafioletem dają bajkowy nastrój. Nie ma czasu na rozmyślania ... włączam cicho podkład saksofonowy, układam płyty, czekając na ostatnich gości ...... trochę się zdenerwowałem bo kilka płyt mi wypadło z rąk.
No to zaczynamy. Sakramentalne DOBRY WIECZÓR PAŃSTWU powodujące jak zwykle kilka okrzyków podniecenia i już gra Leonard Cohen proszący - Zatańcz ze mną i niech ta noc trwa wiecznie. Jak zwykle zapominam o bożym świecie, daję się w pełni ponieść budowaniu nastroju. Jak zwykle dużo mówię bo wiem, że ludzie mnie słuchają i właśnie moja dyskoteka z tego słynie, że ten facet nie tylko gra. Dochodzi północ ... boję się tego momentu bo będą życzenia ..... a ja nie chcę żadnych życzeń ! Wiem, że to moja ostatnia dyskoteka i nic tu nie pomoże. Płyty mi wypadają z rąk, jestem cały mokry z napięcia towarzyszącego wykonywaniu zwykłych ruchów ....... PÓŁNOC ...... krzyk, radość !!! wchodzimy w XXI wiek !!! Z głośników włączonych na niemal całą moc słychać utwór Time zespołu Pink Floid z płyty Ciemna strona księżyca ... istne szaleństwo ... rozpoczynają się pokazy sztucznych ogni ... jeszcze jestem sam ... ale już są !!!! Marcin, Bartek, wszyscy. Rozgardiasz totalny ! To dobrze bo nie zauważą, że mnie telepie ! Zdrowia ....... Zdrowia ..... Zdrowia .... Zdrowia ..... Zdrowia ..... Zobaczysz będzie dobrze ...... Nie załamuj się ...... Trzymaj się ....... A ................ ja ........... chciałbym już umrzeć ........... ja .......
nie mam już siły ....... jak po prostu pękam ............. Ale przecież muszę jeszcze grać bo przedstawienie musi trwać ....... Bo ........ Niech żyje bal ......... !!!!!!! ......... godzina 5:30 ....... już czas kończyć, choć jeszcze prawie komplet na sali ale właśnie teraz trzeba się pożegnać ........ pożegnać .............. Chwila ciszy ..... wszyscy zwrócili głowy w moją stronę ..... Nie płacz Ewka bo tu miejsca brak na Twe babskie łzy ........
nie potrafię wydobyć z siebie słowa, spocony trzęsący się patrzę na swoją dyskotekę już ostatni raz ........
Ja wiem, że to jest ten ostatni taniec, ostatni taniec mojego życia .............. a z głośników ..............................................żegnam Was już wiem nie załatwię wszystkich ludzkich spraw ......

Styczeń 2001 rok ............ przeciągłe wycie sygnału karetki ....... tlen, sufit, lampy ........ serce wysiadło ....... moje serce tego po prostu nie wytrzymało ........ leżę podłączony do monitoringu i słyszę jak mówi pielęgniarka - doktorze...... nie mogę zrobić ekg bo jego rzuca na łóżku ........................
niech się już to skończy ja tak nie chcę już żyć !!!!!!!!!!!!! ................................





Taki mój świat - Niech żyje bal .... część II

- Dzień Dobry jestem neurologiem, przedstawiła się młoda Pani doktor,
- niech mi pan opowie o sobie.
- A po co przecież i tak nic mi już nie pomoże !
- Panie Mirku nie wszystko jest jeszcze stracone ! Jest jeszcze jedna szansa ! Popatrzyłem na nią jak na kogoś z innej planety, przecież ten mój doktor to nie był jakimś konowałem, więc co Ona mi tu pieprzy ! Panie Mirku jest taka metoda leczenia choroby Parkinsona, która polega na takim uszkodzeniu mózgu, że drgania zanikają, wprawdzie jest to zabieg dla odważnych bo jest wykonywany na żywca ale pan chyba nie jest cykorem - mrugnęła do mnie porozumiewawczo - uśmiechnąłem się - pierwszy raz w XXI wieku się uśmiechnąłem tak naprawdę, nie na niby 

Lipiec 2001 rok - Klinika Neurochirurgii w Bydgoszczy - niech pan teraz zaciśnie zęby bo musimy panu wywiercić w głowie mały otwór - to nie będzie bolało bo kości czaszki są nieunerwione. Czuję jak wiertara udarowa wali w mój łeb ! O !!! W mordę !!! Jak ja to przeżyję to dopiero będę miał co opowiadać  Niech pan obserwuje reakcje - teraz - ręka przestaje się trząść ... jeszcze raz - znowu się trzęsie - teraz - przestała ! No to trafiliśmy ! Już ! Proszę igłę - szyjemy. Wyjeżdżam z sali operacyjnej - widzę jak Danuśka i Bartek stoją zapłakani i patrzą na mnie. Wszystko jest ok' mówi do nich doktor - trochę rehabilitacji i będzie jak nowy 

Sylwester 2001 rok - siedzę w swojej kabinie pod sufitem dyskoteki - nikt nie wie, że to znowu ja będę dzisiaj im grał. Leci cichutki podkład saksofonowy ... sala się zapełnia ... chwila ciszy ... wszyscy zwracają głowy w moją stronę, a ja trochę niewyraźnie /po operacji niekiedy mam mały problem z mówieniem, szczególnie jak się wzruszę/ wygłaszam swoje sakramentalne DOBRY WIECZÓR PAŃSTWU ... nagle wszyscy wstają i bijąc brawo na stojąco krzyczą Mirek ... Mirek .... ! Nie wiem co mam robić cały drżę ze szczęścia !!! ............ A z głośników słychać Anitkę Lipnicką śpiewającą :

To nie jest sen ! Rzeczy naprawdę dzieją się ...................


-------------------------------------------------------------------

Właśnie minęło 12 lat od tego pamiętnego balu ..... i w międzyczasie przeszedłem kilka operacji neurologicznych ... serca .... wożony byłem R-kami na sygnale kilkanaście razy /ci którzy choć raz tego nie przeżyli na pewno nie mogą sobie wyobrazić co znaczy strach .. taki zwykły .. normalny - strach przed ŚMIERCIĄ/ ... to ciągle się nie poddaję .... wierząc, że to wszystko to przysłowiowy Pikuś ;)))) ......................... bo przecież ....................................
ŻYCIE JEST ZA KRÓTKIE, ŻEBY SIĘ NIM PRZEJMOWAĆ 

                                                                                                          Mirosław ikcelam Małecki

1 komentarz:

  1. Zycie jest za krótkie,żeby się nim przejmować i zycie jest za krótkie by nie żyć:)
    Żyjmy pełną piersią!!!

    OdpowiedzUsuń

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)