poniedziałek, 24 marca 2014

Psychofizjologia depresji

Robert M. Sapolsky
Wybitny znawca i badacz problemu. Profesor biologii i neurologii na Uniwersytecie Stanforda. Pełni też funkcję research associate w Institute of Primate Research National Museum of Kenya (Instytut Badań nad Naczelnymi przy Kenijskim Muzeum Narodowym).

Autor książek: A Primate’s Memoir (Dziennik Naczelnego (Prymata)) i The trouble with Testosterone (Kłopot z testosteronem), która znalazła się w finale Los Angeles Times Book Prize. Ponadto autor The Aging of the Brain, and the Mechanisms of Neuron Death (Starzenie się mózgu i mechanizmy śmierci neuronów). Stale współpracuje z Discover i The Sciences. Stypendysta „grantu dla geniuszy” MacArthur Foundation. Pisze o psychologii i fizjologii stresu fachowo i jednocześnie przystępnie, ilustrując tekst rysunkami, zdjęciami z badań, a nawet anegdotami. Mieszka w San Francisco.

Swoje główne zainteresowania badawcze, dotyczące stresu i zaburzeń neurologicznych, realizuje w laboratorium, ale od 25 lat co roku jeździ do Serengeti, by badać populację dzikich pawianów. Interesują go zależności między czynnikami osobowościowymi a chorobami, w których etiologii stres odgrywa ważną rolę.
Treść wykładu opiera się na rozdziale 14. książki
"Dlaczego zebry nie mają wrzodów? Psychofizjologia stresu".



poniedziałek, 17 marca 2014

"Ważę Słowa"

Franciszek Sośnik urodził się w 1950 r. w Chróścicach. Po ukończeniu studiów

i uzyskaniu tytułu magistra matematyki na Uniwersytecie Wrocławskim,

przepracował całe życie zawodowe jako nauczyciel w szkole podstawowej w

Starych Siołkowicach. Uczył matematyki, fizyki i wychowania fizycznego.

Zawsze interesował się sportem, działalnością kabaretową, historią - szczególnie

Śląska, badaniami genealogicznymi (zna z imienia i nazwiska ponad 200 swoich

przodków). W 2006 roku ukazała się drukiem kronika klubu sportowego „TOR”

Dobrzeń Wielki jego autorstwa. Obecnie – emeryt - mieszka w Dobrzeniu

Wielkim, gdzie jest prezesem Klubu Rowerowego, a także aktywnie uczestniczy

- jako autor tekstów, reżyser i aktor - w przedstawieniach grupy literacko –

muzycznej i teatralno – kabaretowej w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu

Wielkim. Wiersze pisze od dawna „dla siebie” i dla kabaretu. Kilka z nich

ukazało się w miejscowym miesięczniku „Echo Gmin”. Za namową przyjaciół

– zdecydował się na późny debiut i wydał w 2010 roku, tomik wierszy

zatytułowany „Ważę słowa”.

piątek, 28 lutego 2014

Tworzenie Gwarantem Zdrowia

fot. Elżbieta Żłobicka, wyk. Elżbieta Żłobicka


   Czas choroby jest trudnym okresem w życiu. Tracisz kontrolę nad rzeczywistością. Żyjesz we własnym świecie. Żyjesz sobą, bądź tym co podpowiada Ci umysł. Może słyszysz kogoś innego, nie siebie. Jeden wielki miszmasz umysłu, zmysłów i wyobraźni. Tracisz wszystko wokół, tracisz bliskich, przyjaciół. Trafiasz do szpitala w taki czy inny sposób. Trzeba to przeżyć. Często nie godzisz się z tym faktem, wzywasz sąd, szukasz ratunku gdziekolwiek.  
A gdy już dojdziesz do świadomości i jasno zaczniesz oceniać rzeczywistość, trzeba zacząć zdrowieć i wrócić do życia. Zderzenie z nim może być bolesne i trudne. Często nie ma do kogo wracać, nie ma do czego wracać, czasami możesz stracić dom, pracę, rodzinę. Nie zawsze jest tak źle. Tak czy siak rekonwalescencja może trwać długo.
 Chorujących psychicznie nie chcą w sanatoriach dlatego wybierz sobie jakąś formę działania, która pozwoli Ci w pełni dojść do zdrowia. Na wczasy Cię nie stać, ponieważ nie masz pieniędzy. Ja proponuję zająć się pracami ręcznymi. Niedawno słyszałam, że mają zbawienny wpływ na prawidłowe działanie mózgu. Ja po wyjściu ze szpitala namiętnie zajęłam się dzierganiem, konkretnie serwet. Wzory tych są bardzo skomplikowane. Uczyłam się na pamięć wzoru i potem wplatałam go w serwetki.
Nie dziergałam dwadzieścia lat, ponieważ miałam dużo obowiązków- dzieci, praca, dom. Pięć lat temu wróciłam do swojej pasji, lecz nie wiedziałam, jaki to będzie miało wpływ na mój proces zdrowienia. Zapewniam Was, że nie ma nic lepszego na wykształcenie koncentracji, jak prace ręczne.
Szycie, dzierganie, malowanie, a też grzebanie w ziemi, czyli ogródek. W bardzo szybkim tempie wróciłam do formy. Mogłam zacząć uczyć się tekstów na pamięć, dzisiaj nie sprawia mi to żadnego problemu. Prace ręczne nie tylko poprawiają koncentrację, ale też wyciszają i uspokajają. Po co brać relanium czy hydroksyzynę, weź nici, weź wełnę i druty, czy karton i farby, kredki, bądź ołówek i zacznij działać. Form tworzenia jest bardzo wiele, wszystko zależy od Twojej wyobraźni, inwencji i predyspozycji. Ty również możesz tworzyć, a tym samym uszlachetnić swoje siły i zdrowie. Nie zrażaj się, działaj i twórz. Prace ręczne, rękodzieło było moim hobby od najmłodszych lat. W szpitalu poznałam jeszcze inną formę- tkactwo, które w czasie pobytu w szpitalu pozwoliło mi przetrwać osamotnienie, rozdarcie, zagubienie. Nie znam naukowego podejścia do art terapii, ale znam to na własnym przykładzie: zdecydowanie naprawiona koncentracja, spokój, wyciszenie, gwarantowana satysfakcja, dużo radości, poczucie wartości i ten niczym nie zmącony spokój, spokój, spokój. Same plusy, naprawione zdrowie i przyjemność.
Jedna z moich koleżanek powiedziała, że robiąc serwetki tworzę mandalę, czyli pełna harmonia, to tak na koniec. A zatem do dzieła Kochani. Życzę odnalezienia w sobie pasji tworzenia.
                                                                                                          Elżbieta Żłobicka