Żyję i odczuwam. Jestem i pragnę być. Kocham i pragnę być kochana. Choruję i nie choruję. Jak to jest z tymi naszymi chorobami? Jak się nimi żyć? Jak nas traktują inni? Koledzy, przyjaciele, pracodawcy, rodzina. Gdy tak inni usłyszą :” chory psychicznie”, tak nagle coś się zmienia. Kiedyś usłyszałam w pracy, że „ ta co zabiła była chora psychicznie, więc czego można się spodziewać, przecież to wariatka”.
Czy każdy chory psychicznie jest tak zwanym wariatem
i zabójcą?
Czy zdrowi ludzie nie bywają wariatami? Szaleńcami?
Gdy ktoś wybiega poza tak zwaną normę, czyli po prostu korzysta z Poradni Zdrowia Psychicznego lub przebywał w szpitalu psychiatrycznym na jakimkolwiek oddziale, natychmiast przypinana jest mu etykieta tak zwanego wariata. A przecież szpital to, jak każdy inny. No, okazuje się, że nie. Szukając pracy lepiej się nie przyznawać, że ma się stopień niepełnosprawności z powodu choroby psychicznej, bo na zwolnieniu z pracy można przeczytać:” Zdrowa osoba lepiej wykonywałaby daną pracę”. Albo , jeśli pracodawca wykaże odrobinę dobrej woli szepnie do ucha „niech się Pan, Pani nie przyznaje do swojej choroby”, to jest wielkie szczęście i masz poczucie, że ktoś o Ciebie się troszczy.
Przykro jest gdy w pracy traktują Cię z litością. Okropne uczucie. Niby nie jesteś źle traktowany a jednak odczuwasz , że coś jest nie tak. Co? Pytam się. Litość, a raczej politowanie. Trzeba się bardzo pilnować, żeby nie wykroczyć poza przyjętą normę. Wiecie jakie to trudne? Stale trzeba pilnować się, żeby być „normalną” A ja lubię chodzić boso i to bardzo, a nie dlatego, że to jakieś moje widzi misie, ale ze zwykłej przyczyny, puchną mi stopy i najlepiej mi odpoczywają, gdy jestem boso.
Z podejrzliwością patrzyli na mnie, gdy zdjęłam je w pracy i przeszłam się boso, zadawali pytanie:”
A dlaczego Ty chodzisz boso?”,” Bo tak lubię”- i już natychmiast wyczuwałam, że jestem nienormalna. Najgorsze jednak jest uczucie odosobnienia i odsuwania od pracy. Nie dlatego,
że jestem kiepska w tym co robię, nie, ale dlatego, że chora. Gdy chcę zrobić więcej w swojej pracy, niby mam przyzwolenie na to, a jednak nie jest to takie proste.
Po prostu ręce mi opadają i zniechęcam się do tego „więcej”, ponieważ wyczuwam:” Biedna Ty jesteś, no jeśli to ma Ci pomóc to oczywiście rób więcej”. Nie wierzę , po prostu nie wierzę takiemu traktowaniu. Jest to przykre, że my biedne owieczki, chore psychicznie jesteśmy tak traktowane.
A rodzina? Oj, lepiej nie pytać. Od razu się denerwuję na samą myśl o rodzinie i traktowaniu mnie, chorej. Po prostu słyszę:” Wariatka!”
Kto to wie? A może takie wykrzyczane „Wariatka” jest lepsze od litości? Ja nie potrzebuję litości. Radziłam sobie z bardzo ciężkimi przeżyciami w swoim życiu i wyszłam z tego, bez litości, teraz tym bardziej nie potrzebuje jej. Może i jestem chora ale niech nikt mi nie mówi, że jestem biedna owieczka. Mówcie „Wariatka!” to mi schlebia ale niech nikt się nie lituje i daje przysłowiową jałmużnę w postaci zakłamanej serdeczności.
Belka - dziś na niebiesko :) z okazji Światowego Dnia Autyzmu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)