piątek, 19 kwietnia 2013

Enklawa Samotności

fot.K.Fechner

 Gdy zapadł zmrok, wyszłam ze swojej kryjówki. Las szumiał niespokojnie , ptaki ucichły, w oddali usłyszałam
ryk jelenia. Poczułam niepokój chwilowy.
 Zdana na łaskę i niełaskę natury. Co mogę zrobić o zmroku. Moja kryjówka jest z dala od świata, a jednak muszę wyruszyć do domu. Schowana przez kilka miesięcy
 w swojej enklawie, zapomniałam czym jest Świat.
Co mnie tam czeka, czy muszę tam wracać?
 Jest mi dobrze w mojej kryjówce. Boso mogę chodzić i nikogo to nie dziwi, nikogo, bo nikogo wokół mnie nie ma. Ja tak bardzo lubię chodzić boso, czuć trawę pod stopami i kamienie.Nie muszę się wstydzić bo moja kryjówka daje mi schronienie o jakim światu się nie śniło. Czuję oddech lasu, czuję powiew wiatru, czuję słońce palące, i wilgoć w powietrzu. Czy muszę wracać? Nie mam butów , pójdę boso, wezmę tylko swój tobołek i ziaren garść, abym mogła się nasycić jadłem.
Czas w drogę, czas...
i Wyruszam tam, przed siebie... w dal, gdzie świat...
Świat drogi przede mną...czuję jak kamienie gniotą mnie w stopy, jak patyczki spadłe z drzew nadeptuję, gdzie nie gdzie wilgoć ziemi czuję i podążam tak wciąż i przed siebie. W oddali widać już miasta światła. Dziwny blask nie taki jak gwiazd na niebie, nie jak blask księżyca... Tam jest życie , może tam odnajdę, to czego szukam. Zostawiłam kryjówkę swoją, zostawiłam i idę tam gdzie czekają.
Podążam przez miasto ze swoim tobołkiem prosto do drzwi domu, dawniej mojego, staję przed drzwiami, boso...nikt nie otwiera...nikt... Jak myślałam, że ktoś czeka na mnie to się myliłam. Odchodzę, wracam...otwierają się drzwi...zaspana twarz, ziewająca mojego męża ...czyżby byłego?
- Aaaa... wróciłaś? Po co?Dzieci już zapomniały o Tobie...
Zdziwiłam się... drzwi pomyliłam...
- Przepraszam, pomyliłam drzwi... tyle miesięcy w odosobnieniu, że po prostu zapomniałam gdzie jest mój dom- uśmiechnęłam się nieśmiało, zażenowana.
- Nie pomyliłaś drzwi, przyszłaś do domu, ale to nie jest już Twój dom. Nikt Cię tu nie chce.
- Dlaczego?
- Idź stąd... Niech dzieci nie wiedzą, że byłaś. Będę je chronił przed wariatką co to las wybrała- popatrzył na mnie z pogardą i rzucił mi w twarz- i boso chodzi. Wariatka- cedził przez zęby...
Nie wiedziałam co robić, zupełnie z sił opadłam, bezradna stałam, miękkość ciała poczułam. Odwróciłam się i odeszłam...
fot.K.Fechner
Nie wiem kiedy znalazłam się w parku na ławeczce. Usłyszałam śpiew ptasi, radosny
 i dający optymizm, jednakże ja siedziałam na ławeczce i patrzyłam na swoje stopy. Nic w nich nie potrafiłam dojrzeć, patrzyłam i patrzyłam. Miałam dzieci, męża miałam. Teraz nie mam już nic, kompletnie nic... co robić? co?
Patrzę na swoje stopy zobaczyłam nagle nie dziesięć palców, a dwadzieścia...
-Ja mam tyle palców, mam już wizje czy jakie licho?
Patrzę dłużej a te dwadzieścia palców staje obok mnie... cała postać siada obok mnie... To jakiś bosy, taki jak ja zgubił się w gąszczu miasta...

                                                                                                                                     
Belka


1 komentarz:

  1. Zagubiona w gąszczu życia, chce wrócić , ale nie może-żal mi jej, nikt jej nie rozumie.

    OdpowiedzUsuń

To nie cenzura, ale ochrona przed Hejterami.
Komentarz widoczny po zatwierdzeniu :)